4 february 2012
Pod baldachimem temidy.
Złowrogi półmrok kaleczy
twoje estetyczne doznania dnia,
siedzisz pośród zgiełku codzienności.
Obarczona grzechem
naiwnej wiary w drugiego człowieka,
wyrosłego z tego samego pnia.
Ondraszkowy tytoń jak srebrne talary
panoszy się w chaosie myśli,
zawiła sprawa ciężarem niepewności
jak młyński kamień przygniata serce.
Oskrzela grają nierównym oddechem,
słowanw telefonie nafaszerowane
ignorancją twego dobrego imienia
jak gorący metal palą wnętrze.
Jesteś zdradzonym rozbitkiem
rzuconym w otchłań
niesprawiedliwej- sprawiedliwości.