Edmund Muscar Czynszak, 6 november 2010
Oddechem znaczysz kolejny poranek
warkoczem twego głosu oplatasz
każdą kolejną zabłąkaną chwile,
twój telefon nie zdradza swej obecności
fala Tsunami zmywa spod mych stóp resztki spokoju,
słońce które płonie nie dotyka swym ciepłem mej skroni
moja gwiazda skrywa się poza horyzontem ciszy.
Uwikłany we własne słabości
błądzę w matni moich pragnień,
ukrywając się za parawanem pogodnego uśmiechu.
Róże w wazonie milczą
raniąc mnie swymi kolcami,
jak sny niespełnione o poranku.
Edmund Muscar Czynszak, 5 november 2010
myśli ścigają się ze światłem
rozwarte szczeliny kory
umięśnionej części mego umysłu
nie pochłaniają wszystkich podawanych prawd
szum wody w miejskim szalecie
niweluje moje pozytywne reakcje
drabina z szeroko rozstawionymi stopniami
jest kłodą położoną po przekątnej mego IQ.
Pragnienia zniewolone współczesnymi nurtami
stają dęba poddając się własnemu nurtowi
usiłując płynąć pod prąd podawanym regułom
wypracowanych zasad współczesnej sztuki
jestem zerem w pochodzie małych liter
schodzę na dno mojej szuflady
złoto przekuwam w milczenie.
Edmund Muscar Czynszak, 5 november 2010
Splądrowane krajobraz parku
alejki wyścielone dywanem liści
nagie ramiona drzew trzepoczą
z zimna szarymi gałęziami
ruda wiewiórka kończy robienie zapasów
z niepokojem śledzimy kolejne prognozy.
Tylko stan ducha
jest barometrem
naszego stanu istnienia
kiedy wszystko milknie mówi dusza.
Edmund Muscar Czynszak, 4 november 2010
Kamień toczony w mozole
pod wzgórze ogromne jak życie
nigdy nie będzie motylem
Na pokreślonej przez los orbicie
niedokończone zdania blakną
Skreślone myśli milkną bezpowrotnie
Czy ktoś ci mówił, że będzie łatwo?
Gdy pierwszy raz mówiłeś mamo
Edmund Muscar Czynszak, 3 november 2010
Staje na placu utkanym krzyżami
wosk niedbale rozlewa na płycie
niebo smutne kroplami łzawi
obok stoi wdowa z losem pogodzona
z uśmiechem lekko wyszczerbionym
małą butelkę wódki w kieszeni chowa
toast właśnie wzniosła za tego
co go ziemia skrzętnie skryła.
W zmartwychwstanie na szczęście nie wierzy
bo czekał by ją kolejny bolesny poranek
kiedy już odejdzie i płomień znicza zgaśnie
jedno ma jeszcze tylko życzenie
niechaj to życie jasny piorun trzaśnie
a wszystkie smutki zabierze ziemia.
Edmund Muscar Czynszak, 2 november 2010
Czasem szara rzeczywistość potrafi
przysłonić kolorowy świat.- M. Fater.
W paterze nocy przegląda się księżyc
miliony słów zamazuje przestrzeń
ciszy,
zawieszeni między dwoma światami
toczymy heroiczną walkę o marzenia.
Kiedy na południu płonie słońce
północ ocieka strugami smutku,
karawana czarnych wron przemieszcza
się
w stronę naszej wiecznej bezsilności.
Wsparci na iluzorycznych pragnieniach
zarzucamy kotwice w porcie spełnienia,
brodząc pomiędzy kolorowym a czarno
białym światem
czekamy świtu w kolorze nadziei.
Edmund Muscar Czynszak, 2 november 2010
Wiersz poświęcony zmarłemu koledze N.
Słońce wiruje po naszym niebie,
księżyc przyjazne rzuca spojrzenie,
kłębią się chwile złych i dobrych
zdarzeń.
I nagle życie odziera nas z marzeń,
w kwadracie ciszy zamyka myśli
nie pójdziemy już razem na piwo.
Jutro tylko możesz mi się przyśnić.
Edmund Muscar Czynszak, 1 november 2010
Potarganą
aleją wiatr liście goni
słońce
jeszcze czerwone, lecz już w agonii
za górą się
skryły skrawki letniej nocy
Wrony na
sejmiki w stada się zbierają
w sadach
nagie drzewa lato wspominają
spiżarnie
skrywają słoneczne specjały
Gorąca filiżanka
herbaty chłód dnia pochłania
borówki
rude ze złości, patrzą w mroczną stronę
zając w
gąszczu przysiadł czeka na swą żonę
Chłodem nasiąkają
szare skrawki wieczoru
orzechy już
wyschnięte rozsiadły się na pół stołu
przymrozkiem
przystrojone świerki patrzą w dal siną
Smutnym
szalem mgieł pokryły się pejzaże jesieni
złoty
uśmiech chryzantem nastroju nie zmienił
a w oddali
snują się cienie tych, co już odeszli
W
pokreślonej przestrzeni ciszy
huśtają się
płomyki cmentarnych zniczy
grając na
naszych wspomnieniach
martwe twarze z wczoraj dzisiaj milczą.
Edmund Muscar Czynszak, 31 october 2010
W kwaterach ciszy stłoczone pytania,
anielski orszak dawno przekroczył
drugą stronę cienia,
stare wierzby przy płocie stoją
zadumane
wiatr w konarach nuci pieśni
zapomniane.
Płomieniem świecy oznaczymy ślady
bliskich,
okaleczone wspomnienia dotykają
wszystkich.
Za górą wysoka wnet się schowa
wypłowiałe słońce
melancholia przesiąkną kolejne różańca
miesiące
Kogo tu spotkamy znów w następnym roku
może ty mnie spotkasz?
albo ciebie ja?
Czy też życie pozostanie już z boku?
Edmund Muscar Czynszak, 31 october 2010
W blasku
cmentarnych zniczy
bledną
wszystkie marzenia,
krople
rozsypane na płycie milczą
jak
porzucone pragnienia.
Cienie
kamiennych krzyży
rodzą
kolejne pytanie,
ile z
naszego dzisiaj jutro pozostanie ?