18 may 2011
Dziewczyna spod latar
Na progu nocy marszczonej szarym
welonem chmur dostrzegł skrawek postaci, która zaczęła przenikać jego zmysły. W zakątku migającej jak sygnał ostrzegawczy latarni stała kobieta zagubiona w swojej bezradności. Brak reakcji na kroki nieznanego mężczyzny w
porze, kiedy zegar zabłąkał się w okolicach północy sugerował jej stan emocjonalny.
Kiedy znaleźli się pod tym samym ulicznym kloszem zapytała?
- Przepraszam, czy może mi pan poświęcić chwilę?
- No nie bardzo, a o co chodzi.
- Zagubiłam się.
- A pani nie z tej miejscowości?
· - Z tej, pogubiłam się w życiu.
- Rozumiem, to się zdarza, ja także jeszcze szukam swej drogi, choć do domu mam już nie daleko.
Stojąc tak pod wspólnym strumieniem światła zaczęliśmy rozmowę długą jak życie. Zdając się nie zauważać padającego deszczu, który usiłował nas bezskutecznie rozdzielić, brnęli tak przez otchłań nocy w niekończącej się konwersacji o tym, co ich boli. Nie zauważywszy, że latarnie straciły swój blask pod naporem świtu. Kiedy to w końcu do nich dotarło, byliśmy już parą dobrych starych znajomych. Ja on uwikłany w codzienność zszarganą nieudanymi związkami, i ona dziewczyna spoliczkowana przez miłość, która umarła wraz z ostatnim zachodem słońca.Prześwietlając się nawzajem, jeszcze sceptyczni niepotrafiący nazwać tego, co się dzieje, lecz pewni, że jest to coś bardzo ważnego, nie zwykłego.Chwile zwolna przeistaczały się w godziny, tworząc różaniec dni i miesięcy.
Kiedy kobieta spod latarni znalazła się obok niego na stopniach dalszego etapu uwiarygodnienia jego uczucia, był pewny swego kroku ku nieznanemu, a znanemu ruchowi na szachownicy mojej toczącej się gry zwanej życiem. Tylko dzień wciąż nieufny obrzucał ich obfitymi kroplami deszczu. A oni dalej, pozostając w tym samym klimacie ulicznej latarni, szli naprzeciw kolejnej nieodkrytej chwili.
Ich karty zdawały się tworzyć pomyślny splot gwarantujący wygraną. Kiedy ponownie do gry włączył się przewrotny przypadek.
W kawiarni, w jakiej postanowili uczcić swe uwiarygodnienie pojawiła się sylwetka młodego przystojnego człowieka. Błysk w oku mojej partnerki sugerował, że jest
to ktoś ważny.
Po chwili powiedziała: · - Przepraszam, muszę coś powiedzieć temu panu- i odeszła zdenerwowana.
Kiedy wróciła, jej spojrzenie było przygaszone jak światło tamtej latarni.
Milczała po chwili cicho oznajmiła: · - Wybacz odchodzę on jednak naprawdę mnie kocha!
Dzień zatopił się ponownie w mroku poczuł jak zaczynam się wymykać z latarnianego zakątka złudzeń. Dawne uczucie zaczynało rozpływać się w krzyczącym zgiełku kończącej się chwili wracając ponownie w objęcia tamtej nocy.
Chwile jak sny czasami bywają ulotną prawdą dnia.