Poetry

Pi.


Pi.

Pi., 9 august 2013

jestem ci młotem

dam ci w twarz. już mniej nie można, by zostać
bohaterem. risspekt za przepowiedzianego liścia i zero
odsetek na klatę. nie piwo będę siorbał a żywą śmietanę.

dam ci w twarz, więc udzielę jej błogosławieństwa.
ty płoń emocją, gdy jak sąd ostateczny będę dzielił
rządził i rozdawał raz za razem, ten słynny raz.

dam ci w twarz, a potem pozwolę się ukrzyżować.
spójrz - oto wypolerowane po kieszeniach gwoździe.
komu do nich intymniej niż mnie? jestem młotem

i gdy dam ci w twarz to będę wniebowzięty. niewierni
niech okłamują, że wystarczy strącić mnie ze sceny.
taki chuj! nie dno mi jest pisane lecz fala zrozumienia.

dam ci w twarz na wizji, fonii, w pikselach i zoomie na styk,
a potem będę głosił ewangelię stadionom Podlasia. przecież
mógłbym zabić, ale istotna jest różnica między dożywociem

a wiecznością, prawda? należy być po prawidłowej stronie
pięści, gdy następuje nokaut. niech jednym pogasną aureole,
a inni od blasku przymrużą oczy. byle bez szkieł kontaktowych.


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Pi.

Pi., 9 august 2013

ready steady go

jak oni dojrzewają za szybko
nie tak jak my gdy jeszcze byliśmy nimi

sięgają po teologiczne vademecum buntu
jak po najwyraźniej swoje koło fortuny
tak wcześnie że zdumienie knebluje usta
niezręczna cisza zamiast tłustej odpowiedzi
na najprostsze burknięcie pryszczatej ludzkości

w co ty wierzysz tato?
w co ja wierzyć mam?

w Lego domino poirytowanego chińczyka
już mi nie wystarcza - takie to ciasne
ale w Chopina Miłosza cycki pani od przyrody
to chyba jeszcze jest przed gwizdkiem

więc będę sobie wierzył w ciebie tato
póki cię nie wycisnę póki nie odpadnę
- szypułka zgłasza bojową gotowość
świeża krew brunatnieje na styku

wystarczy zielonych świateł
na czas gdy będę napuchnięty od wiary
że można pod każde himalaje
samodzielnie


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 4 july 2013

królowa jest naga

mówiła, że bez okularów czuje się jak bez majtek,
więc przed każdym pocałunkiem podkręcałem śrubę
w atmosferze szepcząc: strip tiz strip pliz strip to me

chłopcy, żebyście wy widzieli ten płynny taniec
palców po paraboli nieuchronnie ku małżowinie
by ująć cień oprawki niczym szlachetną bieliznę

z atłasu. ta chwila genialnego zawahania zanim
twarz stanie się nienagannie rozebrana bez endu
i lśnić będzie zaproszeniem: co ze mną zrobisz

głuptasie, teraz, póki jestem naga? dziewczyny,
każda z was powinna popsuć sobie wzrok, dostać
zeza albo jaskry, byle zatańczyć wstydliwe fandango

przy uchu. była mi Ritą Hayworth zsuwającą intymność
z przedramienia prosto z zapomnianego celuloidu.
magia idealnego gestu i oto świadomie jesteśmy

upętleni w alternatywnym filmie, gdzie damy zrobić
sobie jeszcze wiele dubli, mimo że bliżej każdemu
z zagapionych nas do Bustera Keatona, niż Clarka

Gable'a. The queen is naked. pozostaje skowyczeć:
nie waż się nigdy zdejmować okularów przed obcym
mężczyzną, bo po seansie zupa może być za słona.


number of comments: 14 | rating: 23 | detail

Pi.

Pi., 2 july 2013

sims. życie przedśmiertne

czas dopadł mnie w opóźnionym autobusie komunikacji
miejskiej: Falenty Nowe - Targówek i żywcem otumanił.
wypełniona aż po sam błyszczyk hormonalna wataha

- jakieś Zuzanny, jakieś Andżeliki. gładkoskóre,
smukłonogie i długowzroczne. cel - ja, pal - strzał
z rzęs: "heja! widzicie tego Czesława? ale z niego

Stefan, co nie?" to jest ten moment, gdy kula rżnięta
pogardą trafia sto na sto. natychmiast siwieją mi skronie.
większość fryzury spod czapki wieje na spadochronach

byle dalej. nędzne farbowane szczury! w powątrobowych
plamach wybucha chory wzór starca pod mętniejącymi
oczami. zdrada potrząsa dłonią, charcze w płucach.

i mógłbym być Robertem, Krzysztofem, Arkadiuszem
albo Patrykiem, to już nie będę sobą, lecz jakimś
geriatrycznym transformersem po wszystkich przejściach.

nie zrzucam skóry. zanika sama, jakby się brzydziła,
tego który teraz wyłazi z pomarszczonego wora. stało się
to czego nie da się zawrócić żadnym ludzkim odklęciem.

już zeschłem i czerstwieję w nocnej szybie. nie jestem
do żadnego spożycia. to tutaj - w opóźnionym autobusie
miejskiego przeznaczenia, dopadł mnie nagły czas.


number of comments: 10 | rating: 20 | detail

Pi.

Pi., 28 june 2013

wiersz który nie pobudza do myślenia

to fizjologiczny absurd,
bo nawet jeśli wsadzić gwóźdź w gniazdko,
synapsy
nie zaczną przewodzić błyskawiczniej,
a co dopiero
po takim mdłym zlepku słówek:
trzecie jak drugie tup tup tup po pierwszym,
w jakimś rytmie,
na pierwszy rzut oka,
na pierwszy szum ucha.

niby coś, a nic.

powiedzmy, że podoba ci się prolog, albo puenta,
albo wyszepczmy słone od niecierpliwości sedno,
że wcale nie czytałaś, ale tak pragniesz docisnąć
moje chętne biodra do rozbudzonego podbrzusza,
że nie wahałabyś się lekko skłamać na mój koszt.

lecz proszę,
nie mów mi nigdy więcej,
że przed tym wierszem nie myślałaś.
nie tylko o tym.
teraz już mnie nie czytaj.
teraz już ucz się mnie na pamięć.


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Pi.

Pi., 26 june 2013

friendly fajer

nie mów do mnie - Dżulian ty frajerze
bo zobacz - gdy zechcę to jednym palcem
uczynię świat gorszym lub jeszcze gorszym

to dziś od ciebie zależy
czy pogramy w piekiełko czy niebioska
mój ty wahający się nieznajomy

zaimprowizować ci na czyimś życiu
jak na flecie
podniosę paluszek i bomb wianuszek fruu na Bagdad
albo powstrzymam upływ danych
i nigdy się nie dowiesz z kim puszcza się
ta z pomiętego zdjęcia które trzymasz
pod materacem

to takie proste że aż nie mogłem uwierzyć
łatwiej odziera się dziś rządy z inkryptowanych tajemnic
niż szesnastolatę z majtek w gruszkowym sadzie
za stodołą
jedna i druga krzyczały do krwi
dziś mam z tego coś więcej niż nalot żelaza w ustach

dziś jestem każdym ochotniczym celownikiem
i mogę zrobić o tak - KABOOM w Kabul! KABOOM w Aleksandrię!
KABOOM zwłaszcza w pieprzony Sztokholm!

może przy okazji uwędzą się te dwie dziwki
które najpierw mi obciągnęły
a teraz chcą być sławne
jedna już sprzedała prawa do wspomnień o smaku
mojego penisa za pół miliona koron

panie Boże, panie Mahomecie, panie Buddo, panie Allachu
weźcie się za ręce, zawirujcie w koło
jak derwisze na haju

podaję wraże koordynaty


number of comments: 2 | rating: 10 | detail

Pi.

Pi., 25 june 2013

credo

zanim napiszesz
własny
naucz się czytać między
cudzymi

zanim otworzysz duszę
miej cokolwiek do powiedzenia
i powtarzaj to
licząc myśli przed snem

a być może
powtarzam - być może
nastąpi
sowite usensowienie

miej do powiedzenia
cokolwiek


number of comments: 6 | rating: 13 | detail

Pi.

Pi., 23 june 2013

wojny intymne

najkrwawsze batalie przeważnie toczą się na przyczółku
kameralnym. bój o skarpetki pod wspólnym łóżkiem.
bitwa o pilota poza dostępnym zasięgiem. bez prawa

do zmęczenia. bez prawa do warunkowej kapitulacji.
bez prawa do jeńców żywcem. zasieki rozdrapane
o język wroga. drut kolczasty, którego nie oswoję

reglamentowaną pieszczotą. to nie bajkowa mgła
- to dym z popalonych mostów w odpowiedzi
na pytanie o dywanowe naloty w moich szufladach

a gdyby zdarzyło mi się (przecież jestem idiotą),
wyskoczyć nagle z ckliwym bukietem ciętych róż,
to węszyć będziesz, czy to nie wiązka rozpryskowych

granatów. z rozpędu na wyniszczenie popychamy
wyrób małżeństwopodobny ku pewnej niedzieli
gdy obojętność rozstrzela nas, że szerzej się nie da.


number of comments: 8 | rating: 16 | detail

Pi.

Pi., 21 june 2013

suseł

chciałbym przespać każdą pluchę listopada i marca;
iglasty wiatr zacinający poziomo w zakatarzoną twarz;
planowo spóźniony czerwony autobus i bieg na orientację,
 

pomimo znaków ostrzegawczych; upadek na świeżo ściętej
mrozem kałuży a po nim kilometry wleczone tip top, tip top;
układanie pogruchotanych pucli w kolanie na chybił-trafił.

 
chciałbym przespać twoje rozczarowanie, że nie jest tak,
jak obiecywały nam wszystkie naiwne bajki, że będzie...
jest wychłodzony piec i dłonie, ziąb słów w lodowatej pościeli;

 
zamieć nawiewająca zaspy pomiędzy nas i igloo zamiast
wymarzonego kominka, w którym trzaskałyby drwa - nasz krąg
ekstremalnie polarny a nad nim wyraźny brak aurory.

 
chciałbym przespać śmierć matki, śmierć ojca, twoją też
śmierć i narodziny świąt niechcianych, dorocznych lecz obcych
nie tylko tej złej zimy, ale i wzdłuż przyporządkowanego czasu.

 
chciałbym przespać także samego siebie, swój głęboki sen,
prześnić przebudzenie, by nie kusiło zerwaniem banderoli
i widokami na cokolwiek. kto śpi, ten nie jawi się - choć istnieje.


number of comments: 7 | rating: 13 | detail

Pi.

Pi., 20 june 2013

naleśniki z borówkami

chodź, powróżmy sobie z fototłuszczu modelek.
kto upoluje bardziej zagłodzoną - wygrywa.
pamiętasz poster z katalogu wypindrzonych?

tamta to był pewniak. jak w mordę - sama kość -
nawet zamiast cycków miała ledwie naleśniki
i dwie prawie fioletowe boróweczki. szkoda że

już nie zgrzeszy apetytem. była mi, jak anorektyczny
dżoker w talii znaczonej przez wyśnioną liposukcję.
dwie cholernie zgrabne palcówki głęboko w gardle

rozbijały każdy twój bank. żeby tak jeszcze łapa
miała za co szczodrze obmacać. jakąś donicę, balon,
albo nieprzechudzone kapsko, o! przeleciałbym cię

w myślach jako deser tygodnia, a tak to się tylko
zbrzydzę od tego autoagresywnego blond-Dachau
na długaśnych szkitach. wolę zasnąć głodnym.


number of comments: 5 | rating: 10 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1