Poetry

RENATA


older other poems newer

2 february 2013

nie wódź mnie na pożądanie

tych dwoje tak różniących się od siebie 
zachowuje się niestosownie
gdy trzeszczy zima we włosach 
on uwielbia jej szminkę 
ponieważ nie mieli świątyni 
modlił się u bram wejścia i wyjścia 
ulepił łyżeczkę z muszki 
przez nieuwagę nadał ostateczny kształt
pierwsze wrażenia umierają powoli 
zaplątani czarem i grą kabaretową
skupiają uwagę wszystkich 
nie mogę bez przerwy patrzeć ci w oczy 
napij się wina 
i daj odpocząć swoim stopom
połóż się we mnie 
z beznadzieją 
kolejna przypowieść pełna smutku
zabija 
a on wciąż przesiaduje pod jej oknem






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1