fortel, 4 october 2010
dziewczyno marsz do kąta – znaczy, że to koniec
świata czy tylko ciebie? chwila zaraz włożę buty
o numer mniejsze niż wczorajsze słowa. wyrwę maj
z kalendarza by dobrze pamiętać
i nigdy już nie wracać nawet nie oglądać chorych
projekcji, prognoz szczególnie przewlekłych
z rodzaju ciepło-zimno w to więcej nie zagram
szkoda - fajna zabawa i na każdą porę
płakać też nie zamierzam chociaż we mnie wzrasta
nawet nie złość, żal bardziej o zbyt krótkie lato
dobrze słyszę? coś zgrzyta? spokojnie to zegar
właśnie nasz czas cofnęłam
zanim jeszcze nastał
fortel, 29 september 2010
poeto, cukiereczku czas już się rozwinąć
z celofanowych złudzeń, przez które wyglądasz
śmiesznie z tą swoją miną jakbyś wszystko wiedział
ale skąd niby miałbyś skoro nie smakujesz.
życie zbyt papierowe zalęgło się w kątach
zamiast oddechu szelest, zamiast śmiechu darcie
(nawet nie kotów, ubrań - choć nigdy nie bronię)
tych rozrzuconych kartek z którymi wciąż walczę
ale dziś plan uknułam, dziś z uporem będę
łasić się, prezentować, wystawiać jak sztukę
już czas na moją puentę, a ty swoim piórem
pokażesz czym poezja pozwolisz przez chwilę
zamienić się w te kartki, poczuć jak nasiąkam
tuszem, kropla po kropli. spiszesz się do końca
fortel, 28 september 2010
nie proszę o litość.
okrzyknięta królową znam hierarchię roju
nie chcę przedawnienia - tym bardziej wariujesz,
im zacieklej bronię zakazanych lotów
poza dźwiękiem ula są ścieżki w powietrzu
kiedy je wspominam dokładnie i czuję
z podniesioną głową nie załamię głosu
lubisz się katować więc opowiem wszystko
jak było mi dobrze kiedy tak frunęłam
na niepewne łąki w przebraniu motyla
spijać obcy nektar. nie przeciwko tobie
ale żebyś widział
spełniona nie żądlę
fortel, 13 september 2010
naiwnych się nie sieje, wyrosną z niczego
zupełnie jak słowa po deszczu spuszczonym ze spodni
zbudzona przecieram oczy. honor tabletce gwałtu
przynajmniej nie pamiętam kto komu. i dobrze.
wskażesz drogę chłopcze? chcę przejść do przeszłości
a wszystkie znaki na niebie popsuli wandale
może się przyłączysz, podobno razem raźniej
mam klucz do wielu zagadek na półce w warsztacie
niestety niedokończony, znów jestem pod kreską
z tak obciążonym imieniem powinnam przewidzieć
chciałam mieć mentora zostałam z maestro
elektronicznym zapisem kupionych historii.
zwijam pępowinę. od dziś pępek świata
wspomnij zdmuchując świeczki na kolejnym torcie
kiedyś wymodliłam. czy nie jestem święta?
Małgorzata. byłam
fortel, 10 september 2010
Ocynk bije po oknach. wtedy noc jest biała
na szpitalnym dziedzińcu. zresztą, kto by tam spał
gdy ostatni posiłek był punkt siedemnasta
szczególnie uszy drażni odgłos cateringu
co go pcha kobiecina ubrana jak praczka
podobno na stół Pana. dziś znowu zamawiał.
powieźli jeszcze ciepłe, takie wprost od matki
niczym bochenek z pieca na tacy z przykryciem
dla niej zostanie kopiec usypać, odwiedzać
i jeszcze lędźwie ćwiczyć, żeby zapomniały.
mówią, że wpadł psychiatra by ogarnąć temat
nie wiem, ale pamiętam jak przestała krzyczeć
fortel, 9 september 2010
z szóstego piętra zawsze jest trochę bliżej.
ktoś zmyślnie umieścił neurologię
na tak wysokim poziomie. ciężko się szło
ale dałam radę. niech pacjent oprócz udaru
ma jeszcze rodzinę. tylko kiepsko wypadłam
w wywiadzie, lekarka okazała się mądrzejsza
wiedziała o tobie więcej. długo tłumaczyła
czemu prawie nas nie pamiętasz. ten kit
i epikryzę wcisnęła mi w rękę jak wór z rzeczami
do prania. i naprawdę nie mam pojęcia, czemu winda
wylądowała na pierwszym. ale uśmiechnąłeś się
gdy jakiś gość z kwiatami krzyczał mam córkę!
chodź tato, my niżej, my na poziom zero
popatrz, znowu razem i to jeszcze na ziemi.
zalecili tylko rehabilitację. wszystkiego
fortel, 8 september 2010
conocne usypianie wpisane w rytuał
kontynuacja kołyski
nogi już wyszły poza, czyli nie kij, rośnie,
zmieści więcej piekła
ma jeszcze tyle siły by zacisnąć oczy,
wyobrazić drzewo, które sadził ojciec
tuż przed tym jak żona złośliwie
rodziła mu córkę
ale w końcu pokochał. kalendarz małej
zgubił tylko wiosnę. po prostu nie poczuje,
jak kwitnie w objęciach przyszłego kochanka
bo ten trafi za drzwi nim zdąży się spocić
i spytać w czym problem?
sama nie wie
czy bardziej w tych listach od ojca
w stylu córuś, co tam?
czy może raczej w najwyższych z bloku
rachunkach za wodę
fortel, 7 september 2010
„…rzeczywiście po trzydziestej piątej wiośnie
pytania tracą sens. jutro to żaden punkt podparcia.”
julia jaz „ LOT(NISKO)”
dorzucam z palca swoje na kopalnię złota
wolna ręka. możesz przetopić na złość lub
jeśli chcesz na żal. lecę, lekko zmieszana
z pielgrzymką sukienek krótszych niż
ostatni dzwonek. (niech będzie śmieszna)
abiturientka zaspana przez bajki, spóźniona
na maj. każesz czekać - zrozum
to nie najlepszy pomysł na spędzanie całej
reszty siebie. jeśli mam sumienie zabijać
to tylko czas, tyle mogę
powiesz zwykłe kurewstwo – niebieskie
o tak, a jutro kto wie, zależy od oczu.
na szczęście nie będziesz musiał patrzeć
jak wschodzę