Arturek, 22 january 2013
Patrzyłem w czarne niebo
 Jak na nim gwiazdy dwie jaśniały
 I jak je od czasu do czasu chmury gęste zasłaniały
 Zza chmur gwiazdy dwie się wyłaniały
 I po chwili znów znikały
 Raz tylko jedna zakryta była
 Druga w dziurze chmury się pojawiła
 Raz samotną jedną oglądałem
 Raz dostrzec się je dwie starałem
 Mimo chmur gwiazdy Te były, są i będą
 Jaśnieć na czarnym nieba firnamęcie
 Ich szczęście jest wieczne
 
 Przeznaczenie
 
 Jaśnieć wśród mroku
 Jedna przy drugiej boku
Arturek, 22 january 2013
Pozwolisz?
 Będę pierwszym który Ci zaprzeczy!
 Owca gdy widzi rzeźnika też z radości beczy
 Zgubnie bierze go za swego Pana
 A przez niego zadane cięcie to Śmiertelna Rana!
 
 Miłość- piękną?
 A i tak oczywiście.
 Jak w zielone są w lecie liście,
 Lecz pamiętaj o jesieni
 I jak śmierć w kolorze złota, purpury się mieni
 
 Kochaj, zakochuj się z porami roku
 Do pięknego tego uczucia wracaj
 Pamiętaj że tyle ile szczęścia niesie ten stan
często tyle samo
 niesie głębokich ran.
Arturek, 22 january 2013
I boje się, iż strąci cię jakaś kropla
 Bo ja i ty to
 Motyle Dwa
 Radosna istoto
 Na skrzydłach naszych niesiemy chwile
 Bo to my Dwa Motyle
 Ze słonecznego odbicia materiału
 Zszyte słomy nićmi
 Złote skrzydła mamy
 I tak między kroplami latamy
 Lawirujemy, w dół i w górę się wzbijamy
 A życie takie krótkie
 Lecz słodkie
 Słodyczy czuć przepych w naszej chwili
 Oboje nawzajem żeśmy się sobie wyśnili
 Ty tworzyłaś mnie przez lat kilka
 Przyszła ta krótka i słodka chwilka
 Twój warsztat to katedra snu była
 Tak! O cudowna tyś mnie wyśniła
 Miła!
 I ja ciebie spotkałem
 A tak się bałem, iż już cię w tłumię nie dostrzegę
 Teraz cię mam i jak mogę strzegę
 Więc lećmy ku słońcu, ku złotej krainie
 Nie czekajmy, aż ustanie deszcz
 Niech kolor tęczy przez nas przepłynie
 Chcę cały zanurzyć się przy tobie w winie
 Stąpać nad przepaścią po cienkiej linie
 Za rękę trzymając cię
 Wiem, że nic mi się nie stanie gdy
 Mam cię przy sobie
 I lecimy coraz wyżej i wyżej pod nieba bramy
 I omijamy krople i rąk swych nie puszczamy
 Pomiędzy kroplami deszczu fruniemy
 To niebezpieczne, ale my to wiemy!
Arturek, 22 january 2013
Z mojej głowy wyleciał Ikar w dwudziesty pierwszy wiek
 W szczęku stalowych skrzydeł
 Napędzanych wiarą
 Bez lęku
 I spotkał się z karą.
 
 Jego skrzydła chciał dotknąć tytan wieczności- Słońce
 Puszcza swe wściekłe ogary
 Płomienie gorące
 Ikar bez wiary opada w dół
 Nie płonie
 Nie ma napędu, spada w otchłań nie wiary
 O ziemie uderza czuje ból.
 
 Nikogo wokół Breughl maił rację
 Kark boli, już wiary pusty bak
 Wysiadł Ikar o jedną za wcześnie stację
 Lecz dał nam lekcję, dał nam znak
 
 Bez wiary każdy lot jest krótki
 Muzyk gra nieznane, gdy widzi
 
 Nuty i Nutki