Poetry

Yaro


older other poems newer

27 november 2014

odchodzisz szkoda....

odchodzi jesień z powagą zmroku
zamiata szarością na niebie obłoki
jasna tarcza księżyca milczy
 
wspomnienia zapisane w kasztanach 
w kolorach w liściach
wysuszonych pałkach wodnych w wazonie w rogu pokoju
stoją jak na skórze znamiona 
 
czas nie zwalnia zamykam tydzień zaraz w piątek 
zaczynam jasno myśleć i szalenie kochać
 
jesieni w tym roku źle nie było
słońce promienie moczyło w deszczu
wiatr liście przeganiał skoszonym polem pędził szalony
 
babie lato jakieś takie bardziej babskie
 
na jeziora tafli krążą głodne lecz dumne łabędzie
woda faluje spokojem 
zawstydzone dzikie kaczki ktoś do lotu porwał 
 
drzewa obdarte smutne wystraszone czekają wiosny
idę jak zawsze tą aleją w parku gdzie mnie porzucasz po raz pierwszy
 
z chwilą zabraknie chwili by spisać
historię myśli co w głowie jak kornik chowa się pod korą 
pnie ogromne dębowe zapach sosny wypełnia łysą polanę
 
ostatnie dni okryte płaszczem ze środka miłości
ciepło jest tylko w naszych sercach przez dłonie
dusza mniej radosna po szczerych słowach 
śpiewa stąpając po krawędzi nieba






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1