Poetry

Yaro


older other poems newer

18 june 2011

49

zakradła się niczym złodziej
ciemnej andrzejkowej nocy
księżyc w pełni nisko nad horyzontem
zatrzymała wskazówki

przyszła skrycie
przez drzwi zamknięte
nie zapukała
nie usłyszał nikt
był koniec listopada

podała zimną dłoń

nie miałeś wyjścia
sprawy jakby nieważne
już nie potrzebne

nie ma cię

w objęciach wiatru
zimna chłodu
wędrowała dusza wśród
złotych obsypanych listowiem drzew

aleje drzew w ukłonie
płot dziurawy uklęknął

wiatr zamiatał liście
zimno ślisko
w sercu zamieszkał strach

śnieg układał płatki pod stopami

słów brakowało by wyrazić ból
pustka w ustach zagościła

odmierzałem każda smutną chwilę
w naparstek łapałem krople łez

jeszcze mogłeś pożyć
za młody by odejść

wargi drżały
nie usnę tej nocy

zadzwonię do Pana Boga
czy będziesz szczęśliwy
czy czuwał będziesz przy nas

świeca się wypaliła
życie barwne pełne humoru
dobry ojcze nasz
jesteś naszym pasterzem

matka gdzieś na obczyźnie
tęskni szlocha
ty już u siebie a my w gościnie






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1