Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 12 july 2018

gdyby tak latem

obrać drogę w dobrym kierunku
na widnokręgu powiek ukołyszemy
w tej perspektywie wszystko kończy się zbyt wcześnie
noce takie krótkie wino zbyt mocne
życie nas pogrzebie jeśli nie będziemy w ruchu
 
widzę dwa nagie miecze 
po co nam one
w nas płynie siła nie odparta wiara
 napędza serca młode
 
mkniemy przed siebie
wiatr we włosach 
kilka słów w ustach 
 
 napijmy się wina 
ze świeżych owoców pachnących latem
połóż sny na młodym sianie 
obok się ułożę na miękkim posłaniu
 
 życie potrafi być takie proste


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 29 june 2018

na cztery łapy

istniejesz
bo potrafisz się uczyć 
życie to dżungla 
 
 jeśli walczysz ze sobą 
powinieneś triumfować
 
  jeśli nie 
upłyną twój czas 
zakopią cię okryją wiekiem
 
 jeśli tak 
nikt nie zastąpi ci drogi żadna kłoda 
wszelka spróchnieje nim ugodzisz jej  
 
 przekręć kota ogonem 
przesiej  ziarna od kłamstw 
 
 uczciwie żyć należy się 
nie wszystkim w smak 
 
 luksus jak dla mnie to szeroko pojęta wolność 
zgodna z prawem Boga z prawem natury 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 26 june 2018

tak to boli

każdego ranka budząc się 
czuję lęk kto stworzył go
kto kierować chce mną 
wyrwany ze snu umieram znów
 
 
 
dokąd wiedzie  droga
te fałszywe twarze
wciąż wskazują nam 
dokąd iść 
mam dość chcę do domu
 
 mamo wołam cię 
dlaczego wydałaś mnie na świat 
ja nie jestem stąd 
tutaj nie jest mój dom 
 
 każdego ranka jem chleb z biedronki 
parówki o smaku gąbki do mycia aut
okradają nas z życia cały czas
wychodzę mam gdzieś to miasto kłamstw 
 
 dokąd wiedzie droga
te fałszywe twarze
wciąż wskazują nam 
dokąd iść 
mam dość chcę do domu
 
 mamo wołam cię 
dlaczego wydałaś mnie na świat 
ja nie jestem stąd 
tutaj nie jest mój dom


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 21 june 2018

tak niewiele

tak jak na lekarstwo mam
 wszystko chcą pozabierać 
 
gdy nie będę istnieć 
nie obdarujesz mnie 
niejasnym uśmiechem
  
jedynie w pamięci zarys 
krzywego wspomnienia
 
zablokowany w garści mały świat
zanurzam pod powiekami 
utonąć dziś we łzach 
okryty przygnębieniem szarego dnia 
upływam zużyty 
zblazowany miarą człowieka
 
wiosna nie nadciąga 
nie zakwitnę  latem
 


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 21 june 2018

cholernie straszne są dni w depresji

upłynęło wiele lat 
wiatr wiał w Wiśle masa wody
kłody  gałęzie czarne liście na brzegu
czułem chłód  strachu jakby był wieczny 
bałem się przez szarość dni  
 
 nie opuszczałem czterech ścian 
muzyka na uszach w centrum ja 
kilku dźwięków na pięciolinii których się nie boję
 
doświadczałem dyskomfortu
 jakby inny sort
 
walczyłem z demonami przegrywałem 
nieśmiały wstydziłem się siebie
a inni wstydzili się mnie
 
zaniedbany opuszczony przez świat 
oprócz żony nikt nie podał 
szczerze ciepła dłoni 
 
śmiech był ze mnie 
myślałem żeby odejść
 
skończyć pewien rozdział
by spisał ktoś to był on 
chłopa szkoda
 
 przyszedł do mnie On
ścisną mą dłoń 
powiedział idź i nie grzesz 
upadek człowieka zabija ducha 
 
gdy uwierzysz
nic nie powstrzyma cię przed życia snem
 
 najważniejsza rodzina 
podnieść człowieka gdy upada
 
są rzeczy o których nikt nie wspomina 
ważne by iść do przodu mimo niepogody 
wytrwale biec w bólu
 
w pocie na czole wzbić się  
ponad fale na głębiny 
 
kochać Boga gdy w nas mniej 
w małości tu na dole


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 18 june 2018

mam na imię tułaczka

 

tułam się w ich świecie
ślizgam się ulicami zatłoczonych miast
 
zasypiam z odrobiną szczęścia między zębami 
przytulam twarz do ciepłych kartonów
 
idę przed siebie ze spuszczoną głową
jak świnia co nie widzi nieba
lustruję też w kierunku gwiazd
 
podkarmiam gołębie resztkami westchnień
ulice niebezpieczne oschłe 
przykre bez uczuć
 
latarnie uśmiechem w oczy
samochody mówią do mnie
strugam miny grymasem czasem 
 
idę zmarznięty ulicą złotą 
układa się bruk z kilku wspomnień
 
brukowany do lasu wjazd
szlaban znak byś wiedział 
że las jest zielony


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 16 june 2018

widzę to mizernie

dni przeminą 
 
słowa uschną
sawanny na popiół ususzą siwowłosy
róże przekwitną i ciało kobiety
 
choroby posiądą wnętrzności
lekami wymęczeni
 
zmarniejemy schorzali garbaci
marność nad bezwartościowościami
 
żyj tak długo jak starczy sił
ciało bezbarwne
tchnienie do opatrzności się pnie


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 14 june 2018

być żywiołem

być jak skała 
twarda samotna 
z czasem zwietrzała 
na niej orle gniazdo
wykute mocne 
 
być jak woda zimna 
czysta co życie niesie 
w objęciach dzban
z czasem mętnieje 
zbija życie dając życie 
 
być wiatrem 
co dmie we dnie 
podnieca ogień 
przegania obłoki 
nagina karku drzewom 
 
być ogniem co 
rozgrzewa drwa serc płomień
gdy zimno rozpal ogień 
Jezus przyniesie żar miłości 
by chrzcić przez ogień


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 14 june 2018

prawda

ile w nas prawdy o tyle samo kłamstw 
na torach gdy nocą zanucę kilka słów
powiem że doskonale wyglądasz 
tak na prawdę wygląd twój 
posiada pewną wymowę
 lecz dla mnie nie znaczy nic
ważne że ze mną zaśpiewasz
 
 samotnikiem stworzył mnie świat 
w osamotnieniu wykuwam sens prawdy  
uczeni mówią że życie to choroba 
przenoszona drogą płciową 
jak dla mnie to fałsz 
życie cudem albo i nie 
kto to wie o życie
 
 ksiądz kradnie dusze łamie ducha
patrzy w tacę jak na sztukę mięsa
nie chcę go słuchać 
prawdą są narodziny i zgon
jeśli  niebo w nie wierzę 
piekło jest przejściem albo bywa tutaj
co prawdą co zabija szary dzień 
 
nie masz czasu by się zastanowić 
szef ciągle dzwoni


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 11 june 2018

z szelestem piór

zadaję pytanie
 
działam mimowolnie
czy ptaki są wolne
nieskrępowane płatem nieba
drzewa podnoszą dumnie  korony 
 wznosi w podziękowaniu duszpasterz ramiona
 
dokąd wodzi droga w lesie
życie wielką niewiadomą
miesza mi się całość
 
co się chytrzy
w duszy tli się  iskra
 w głowie refleksje 
każdy ma wewnętrzne pięć minut 
 
 w kole wszelkie dobro się zamyka 
jak drzwi przed tajemnicą
 przed złodziejem 
czasem przed niegodziwością 
 
 mam na krańcu języka parę autentycznych zdań
coś umyka
coś ginie
wiesza się  na klamce
ktoś łyka jaki jest sens
 
 wyczerpany nasz wiek 
 
 dobijamy do brzegu nie ma potwornych fal
 
 ptaki są nie opodal usłysz poszum piór


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1