Yaro, 17 october 2015
pełno by było cię
piaskiem na plażach
ciało twoje jak chleb pragnę jeść
ulotne chwile przepełniają płaty czołowe
w myślach jasno skuję się
podreperowałem nasz związek
posmakować chcę ust
czerwonych jak wiśniowy sad
spacerować aleja jak niebem gwiazda
pół na pół dzielimy dzień i noc
wygrać na loterii
podnieca mnie ten stan
smakujemy życia kęs za kęsem
napojeni upojeni melancholią
kilka nie wyspanych nocy
odjazd pełno nas w eterze
pośrodku gdzie
prawda miesza się ze szczęściem
Yaro, 17 october 2015
źle śpię nie wyspane noce
budzi rano zegar z kukułką
na krześle omdlałe ciuchy
dostałem znak albo sms
niepozbierany wybiegam z domu
nie dopita kawa na stole zamarła
rozkwitam niepokojem w oczach
łzą na wietrze gdy oczy nadziewa piaskiem
omijasz spojrzeniami
na przystanku autobus
napchany jak konserwa 21 wieku
w sklepie taniej wybierasz mądrze
zadowolony w ustach zioło
to przecież odjazd i miód
do pracy bez ochoty liczę na cud
Yaro, 10 october 2015
nie brak mi sił ni słów
przemiły zamknięty jak we śnie
idę gdzieś jak pies
samotny pochłania zżera mnie czas
smutne dni bez ciebie jak kości
blade
każdy szept każdy szmer budzi nadzieję
tyle lat
runęły mury przed dwudziestką
napalony jak smok kocham cię
tyle już lat nie czuję nic
jakby to było wczoraj
odezwij się zwyzywaj mnie
za każdy dzień za opisy
za ochronę danych osobowych
bo ktoś o nas wie
za zniewolenie za miłość
za dzień za sen
skądś cię znam
spotkanie przy wrotach bram
dziwny świat znalazłem cię
a ty dałaś nogę
Yaro, 9 october 2015
gdy
starych masz już dość
gdy
budzą do szkoły krzyk na głos
coś w środku ściska
mówią często
idź do sklepu
wyrzuć śmieci
psu daj jeść
na każdym kroku stres
ksiądz też jak wesz
wiele wiedzieć chce
nie rób tego owego lub tamtego
mam to gdzieś
ref:
w (dupie mam te konwenanse
odpalam zioło Bob nauczył
droga zwęża się odjazd
gastro bierze mnie
w życiu Ryśka piękne tylko chwile
u mnie też
ogólnie nie jest źle
wiek buntowników zielarski wiek
coś jednak bierze mnie
chcę pozmieniać świat
zakładam dres
z kuplami w piłę haratamy
na boisku dużo zmienia się
potem tylko deszcz
Yaro, 8 october 2015
fantastyczna plejada gwiazd
w przestrzeni próżnia bez dna
serca dwa czerwienią mgławic
drogą mleczną płynie
w czasie
uczucie bez ograniczeń i drogowskazów
wiruje świat pocałunkami w bezmiarze
żadnych ograniczeń jak na speedzie
jesteś pyłem kokainą mocno cię ściskam
nie potrzebna wóda red bull trawa
teraz mi odwala wie to każdy
nie jestem przebierańcem
zaliczam kosmosu wszystkie jego zakamarki strony
zadowolona dotykach skrzydeł gwiazdolotu
przy tobie odpływam
fantazja kładzie na łopatki wszelkie orgazmy
chwytam za dłoń szybko w życia toń
niełakomi niezachłanni odpływamy
w kieliszku wina odbija się twarz
moja dziewczyna kocha mnie kosmicznie
Yaro, 7 october 2015
najlepsze
wiersze unoszą
się na wietrze
pisze je czas
inspiracją los
formą zmiennych aur
emocje nie gasną
wygasa coś w środku dalej gwiazd
autostradą pędzisz naginasz kark
idziesz ulica patrzysz
świat się zmienił
na plakatach inna twarz
zdjęcie w portfelu przypomina ci
kogoś
kto kocha wciąż
najpiękniejsze wiersze
czułe słowa czego chcieć więcej
kiedy siebie brak
Yaro, 7 october 2015
samotność w środku boli bardziej niż ząb
cisza wypala w duszy pergaminowe sumienie
cienka nicią szyte dni z obrazem tego co przeminęło
drugi człowiek odszedł bez słowa
smutny to świt bez perspektyw
usta otwierasz i rozmawiasz z kotem
tyle do powiedzenia
ciebie nie ma
brakuje mi dąsów wyrazu twarzy
zmarszczek zliczyć nie mogę
bogaty z bagażem czasu
z tęsknotą w sercu przy oknie wlepiony
konam
wszystko podobne każdy dzień
nikt prócz listonosza czasem kominiarz
zamieni słowa w nadzieję
ty masz swoje podziel się kromka dnia
przecież zrozumiem niechęć
podejdź
kawa z tamtego roku nie wystygła
czekam
miłość jak rzeka wysycha zawsze jesienią
Yaro, 5 october 2015
mnie znasz nic siłą
nie da się by się spełniło
goni mnie czas
dzieciom niech się wiedzie w naszym kraju
zamknąć granice które łączą horyzont wyżej gwiazd
nie obiecuj mi tajemnice trzymaj na uwięzi nie zdradzaj jej
nic nie liczy się prócz szczerych słów
przy mnie trwaj przy mnie bądź
wynagrodzę cię prawda cię zaskoczy
nie jesteśmy stąd
nie tęsknij nie wołaj
nie miej wyrzutów szkoda lata
spojrzeć chce w błękit oczu
przytulic i odskoczyć
zamykaj drzwi sercem bliska mi
kochać nie przestanę
nawet gdy karabinem będą bić
a będą kwestia dni
ze spadochroniarskim pozdrowieniem
kończę na mnie czas
wygania nas rozkaz
pora ubrać uniform
papieros i w drogę
z karabinem w dłoni każą biec ugorem
wróg jest zawsze twoim wrogiem
czasem pomódl się za moją odwagę
brak mi słów by wyrazić emocje
zmieszany zbłotem umieram
kula tak jak ty przeszła obok
Yaro, 5 october 2015
co skrywasz pod swetrem
serce
w piersi tłoczy krew
czerwienią ma(ka)ków spod Monte Casino
pod swetrem chowam prawdziwą twarz
biegnę strachem na wietrze
lasem ktoś goni uderza mocno
ciemną strachem twarz
brak tchu
zatyka uszy
nie powiem nic więcej
umieram razem z twoim wierszem
odchodząc żegnam się z matką Ziemią
ona na pewno kocha mnie
cisza nie umiera zatrzymuje czas
życie jest wieczne
ludzie jak ludzie chciwi nienawiści bezwiednie
zabijają pierwotny instynkt
szkoda tylko jesiennych liści
pryzmatu światła