Yaro, 4 october 2015
zatrzymują myśli w prawej półkuli
nikt nie wie
nie pamięta mnie
z brakiem czasu
drzemią na klifach świadomości
ulotne chwile
pokrył kurz marzenia
dziwnych niepotrzebnych zdarzeń
zbiegły się
słowa na językach lat
piaskiem w twarz
uchodzi płazem grzech
nie jeden raz
na głowie
jak szczyt
jak rzadki las
masz moc
wyraźnie siebie znasz najbardziej
Yaro, 4 october 2015
pamiętam
końcem lata czas połączył serca dwa
dziewięćdziesiąte lata stare auta
na dyskotekach
błyszczeliśmy jak konstelacja gwiazd
nie zapomnę słodkich ust
pocałunki nadal ślę
w tańcu przy kościele
kiedyś ujrzysz mnie
wybacz że kocham
miłość daje szczęście
w sercu żyjesz tamtą nocą
wciąż
myślami w głowie wiążę dni
nie zapomnę cię
pisać lubię o tym
czuję że znałem cię
nim spojrzeniami wymieniliśmy kilka zdań
kłody na których rozmowa nie kleiła się
nie wiem co było potem
zniknęłaś w ciemności nocy
w głowie z napisem
odnalazłem cię
daję spokój
szczęśliwych dni życzę ci
zobaczę co będzie potem gdy sny odbiorą nam
w innym niebie będę czekał pot tym samym płotem
Yaro, 4 october 2015
liście jesienią opadną
emocje wygasną
ogień ogrzeje jak gwiazdy
kości odpoczną z życiem pasjansa
wszystko co ważne będzie we mnie nadal
pozostanie na zawsze nie klątwą a wartością
czas zabierze wszystkie tajemnice
tam gdzie idą dusze nie zamarza ziemia
jest trochę chłodniej
a może cieplej jak zimą przy kominku
jesień i zima snem niemym przeminie
a wiosną znów zakwitnę jak młode kwiaty
Yaro, 4 october 2015
szukam Ciebie
na niebie na ziemi
mówisz Jestem wszędzie i wszystkim
wyciągam dłonie
czynię dobro
nie krzywdzę
nie podsycam ognia nienawiści
czekam ognia oczyszczenia
nowego chrztu
spełniony odpłynę na wyspę
zanurzę zmysły w samotności
nie dbając o jutro
żyć każdym dniem
z myśli głębią o Tobie
ulotny odlecę w przestrzeń
oddam pokłon miłości
życiu w radości spełnionych chwil nasycony
Yaro, 1 october 2015
nad lasem wypełnił pustą przestrzeń
między sumieniem a strachem
przed nieznanym
wydartych tęsknot
niechcianych małych rąk
namiętnych długich nocy
po napoczęcie świtu
tutaj świat
na krawędzi lęku
spotkałem go po raz pierwszy
było spokojnie
miłe spojrzenie mówiło niewiele
milczał cały czas szumiał las
odleciał gdzieś by być jednak blisko
nasze dusze mózgi okłamane
skrępowane stekiem brudnych słów
nieprawda którą znasz
wytłumaczyć nie ma szans
na czym opiera się ten świat
nie pojmuję
w lustrze wesoła anioła twarz
jakby znak wierzę będzie lepiej
już nie boję się o przyszłe dni
Yaro, 28 september 2015
nie robiłem nic na siłę
z cierpliwością za pan brat
brnąłem boso w szerokości świat
los prowadził widział bojącą twarz
dostać w kość nie jeden raz
i na plecy przyjąć bat
naprawdę
może nie jestem dobry
czasem zły sam na siebie
otwarły się miłości drzwi
gdzieś po drodze
spotkałem cię na krańcach horyzontu
z widokiem prosto w błękit
moje oczy mówiły że
Kasiu aniołem jesteś mi
utuleni w ludzkie troski
przysłoniłaś świat
bez zazdrości dbamy o kwiaty uczuć
na progu przeżyć
zawsze obok siebie
nie omijałaś trudnych sytuacji
czasem nie było co zjeść
smakowaliśmy siebie
pomocna dłoń wyciągała mnie z dna
gdzie ogień wypalał ostatki złej karmy
dzieci potrzebują twardej ręki
serca matki ciepłych słów
Yaro, 27 september 2015
przed zmrokiem gdy ciemności przenikają smutek w oczach
szary beton wielkich miast bez uśmiechu za rogiem czyha strach
jestem niewolnikiem uciekam przed nieznanym od reala oderwany
naciągam bluzę na suche kości białe od wybielacza wciąganego nosem
w kapturze słuchawki zamkniętym świecie nagranych płyt
włóczę się całą noc spotykam się czasem z rozmową z tobą
czym mnie dziś zaskoczysz potykam się o ludzkie troski
ulice latarnie mówią do mnie kolejne epizody
zatrzasnę drzwi przekręcam klucz układam w fotel słabe kości
na stole popielniczka słabe światło po obłokach dymu kroczy
zgaszony dniem nabieram mocy każdy łyk osłabia drżące ręce
wyjrzałem przez judasz zobaczyłem powiem innym razem
Yaro, 22 september 2015
najważniejsza szczerość
budzę w tobie świt
to już było
nie zawsze jednak tak samo
pocałunek niech trwa wieczny czas
idę drogą
nieraz częstuje mnie los
niewybredny biorę to na zimno
jakoś to będzie
porywa mnie taniec róż
zapachem otuleni
widać tylko oczu blask
łączy nas wspólny cień poznanych chwil
kilka słów uśmiech nie znika
tak mi mów
jesień
zawsze chcę być bliżej
zapachu twoich włosów
patrzeć w ogień ognisk
pachnieć dymem i smakować taniej kiełbasy
w tej dolinie zakwitłem i zostałem sam
ty się nie martw mam komputer mam co jeść
idę sobie na swój sposób kocham życie
kocham mocno cię
najważniejsza w życiu szczerość
bez niej nie przełkniesz prawdy łyk
Yaro, 20 september 2015
kiedyś przestanę się bać
patrzą na mnie jakbym był nie stąd
dokąd drogo prowadzisz
gdzie zatrzymam wzrok
biec zroszona łąk i nie od łez
zrywać błękit niezapominajek
czerwienią maków zawstydzać dzień
uciekać przed cieniem
łakomych nienasyconych wejrzeń
kiedyś nadejdzie czas który skończy bieg
jak pociąg na dworcowym śnie
idąc ulicą nie lękam się
muzyka na sen na ból na trend
włosy dotykam jedwabne
pachną nieskoszonym sianem
nabieram powietrza płuca pełne ciebie
miłość zakwitnie zawsze wiosną
odejdziemy w zapomnienie
mówić o nas będą kamienie
Yaro, 19 september 2015
co zrobiliście bluźniercy synowie wilków
otworzyły się pieczęci
ostateczny czas
przyszło nam to widzieć
ludziom wierzącym w siebie
Bóg patrzy łaskawym okiem
drzewa świadkami zniszczenia Ziemi
piekło skleiliśmy z Raju
w rzekach płynie odpad ludzkiej chciwości
na niebie smog
nie ujrzysz gwiazd wielkich miast
człowieku dokąd idziesz i skąd
nienawiść śmierć sztuczny lateksowy luxus
i zeszły Demony Ciemności siać spustoszenie
i strach przenika psychikę pergaminową
zepsuty świat
zapach benzyny otacza przestrzeń
nadchodzi pożogą smród
fala złych ludzi
to nie islam ani żadna inna wiara
wyznanie jedno
jeden Bóg
jedna droga
w sercu miłość kto jej nie ma
przegrał życie wygrał śmierć
ona nad nim się pochyli
przyjmie go pod szkła i skrzydlaty splot
pozamiatamy prochy
okryjemy kości zimnym piachem
krzyż brzozowy zodartej kory szare
nic nie znaczące inicjały
naznaczony po nas ślad
z napisem tu mieszkał człowiek
jakże zły zły
wydawało się mu ale mylił się
teraz my NOWYM ŚWIECIE