Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 15 september 2015

babie lato

przed nami 
babie lato skrada się nieśmiało
jakby czasu było mało
szybko leci 

na krzaczkach
na drzewach korę przyodziewa

za nami żniwa
szare pola kurz tumany wznieca 

w lesie na kolanach grzyby zbieram 
muchomory czerwone zakrapiane białe kropki
na nóziach falbanki skoczne
do tańca chcąc zaprosić proszą

wolny  jesienny czas senny 

promyki skradają się wprost z nieba
człowiekowi naprawdę niewiele potrzeba

kocham błękit nieba
kocham drzewa
 skarbie starzejemy się powoli
a jednak
każdego popołudnia brak mi rozmów uczuć ciepła
co nas czeka życie głęboka rzeka

babie lato szkoda wszystko mija 
w kajecie zapiski
z każdej troski
z każdego słowa rozmowy

jesienią na ryby na łąki 
siano skoszone zapach
napełnia nozdrze masuję skronie

chodź dalej jesli cię po proszę
 
tutaj miejsce na ogród do południa słońce 
później słabsze zachodzące za lasem pisze historię
zawsze o tej porze 

najgorsza zima bajam chyba się położę
wybacz mój Boże nie ogarniam wzrokiem piękna w tej dobroci


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Yaro

Yaro, 14 september 2015

TY

pamiętasz mnie zdaje się
wlepione ślepie w czerń nieba
kilka gwiazd bez twoich źrenic
wulgarny nie jestem 
czasem urwa wyrywie się
z kopyta rwie zepsuty słowotok
ale to czasem wybacz mnie
 
przeklinam się mam kłopoty
nie umiem żyć w świecie złudnych iluzji 
nierealne luksusy szelest liści
 
budzi mnie koszmar apokalipsy 
a ty z innym układasz pasjansa
nie kochasz go
 
nasze dłonie w niebie
spotkają się jak pomoc w potrzebie
na niebie wiele miejsca dla miłości
zakwitłem wiosną dla ciebie


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 12 september 2015

takie tam wywody bez pokrycia

ucieka pomiędzy palcami czas 
jasny światła blask pryzmat 
wszystko przez ciebie
jestem tutaj ciągle zatrzymany samotny
bez nadziei na łatwiejszy czas 
łaskawy los nie oszczędza mnie
wypadł mi ząb
nie stać mnie na sztuczny zgryz
idę wolno do przodu 
z tyłu dym przecina mrok


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 12 september 2015

bez ciebie nie istnieję

łyżeczką odmierzam czas
dni bez ciebie zwiędły kwiat
ostudzić herbaciany dzień
słomkowy kolor grymas na twarzy
 
malowany sen nie budzi się
umiłowany szczerości powiew
zieleń otula zmartwienia spod powiek
wiatr osuszył policzki pustych chwil 
 
bez ciebie żyć nie potrafię odpowiedzieć
gdy pytają mnie co jest
 
Bóg zesłał mnie na ziemię 
w niebie nuda bez ciebie
w kieracie wspomnień i zdarzeń nieopisanych
wracam do bram dłońmi przy twoich skroniach
 
dotykiem nacieszyć ciało
spragnione miłosnych doznań i pragnień 
w bezkresach skrytego kosmosu
w ogromie przestrzeni 
przestrzelić na wylot głębię spojrzeniem
 
wyobraźnia nieskażona życiem w lęku 
z drżącą ręką w spodniach
 
papieros gaśnie na dnie łyk kawy
przy świecach bez prądu
chowam pustą butelkę 
z miejscem na list w żółtej kopercie 
 
wysyłam w eter sygnały spotkajmy się latem
przy twojej bramie pójść brzegiem jezior z marzeń
czas nas rozliczy 
już nie istnieję bez twego oddechu na szyi 
chwile miłe i te mniej kochaj mnie


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 10 september 2015

horyzont za blokiem

pod nieba dachem
gdzie śmiech miesza się ze strachem
obłoki lekko jak motyle drgają w powietrzu
napełnione parą bawią się w niedźwiedzie
 
za horyzontem morze 
błękitem patrzy spod twoich powiek 
dzieli nas odległość czas i pieniądz
 
promienie słońca rozpraszają pryzmat ciebie
woda zawsze mokra  krople na soplu 
gdzie sny gubią rytm
nieskończone miłości kwiatem gdy przynoszę ci


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Yaro

Yaro, 9 september 2015

jutro

czas płynie 
nie ma później
jakoś się zacznie 
oświeci słońce blaskiem
 
pomysły krążą po moim niebie
w głowie jakby głębiej 
dusza skulona ledwo wstała prostuje ramiona
 
stara wierzba garbi się nie od dziś
dotyka ziemi też ja kocham
 
krew wrze płynie życie
zawsze w poniedziałek planuję
kilka spraw mało ważne 
odkładam książki na półki 
wszystko na jutro 
 
poniedziałek włóczy się ze mną po łąk bezkresie
po głębi ciemnozielonego lasu
zbieram szyszki zardzewiałe 
jak myśli w zakutej pale 
 
jutro niech nie nadchodzi 
mam dość wyzysku panów
 
żyć nie dają wymagania wygórowane
opłaty dzieci niespodzianki 
kłody układają się jak szpały kolejowe 
nie mam siły nie dam rady a jednak cieszy mnie brak dnia
ułożę szkielet na łożu
by spać cały czas
nie budzić snów 
 
jutro znów jak pszczółki 
do przodu gnać 
bez pokrycia marzenia 
chore leczyć ambicje
 
ucieknijmy brzegiem mego nieba
pod stopami dni jak piasek grzęźnie czas 
lęk poranek pełen niespodzianek
 
szukam człowieka który zrozumie przesłanie
ile warta praca ile nam potrzeba nie ogarniam myślami


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 9 september 2015

Kalyoppe

uwierz mniej
e Kalyoppe gdzie twój sen
rankiem z wozu zerwał mnie
więzy namiętnej zasłony nocy
 
Alexiey uroczy syn psabrata 
wyciągam wnioski 
Paweł przecie z tej samej wioski
też podstępnie podkochuje się w niej
tyle radości wyciągami z zębów skręcone włoski
prosty chłopiec z wioski
 
marnuję cenny czas na amory
tylu chętnych bardziej obojętny
zaglądają jak szpak
 
pod sklepem z butelką w dłoni kocham się
odpływają asfalt kończy bieg
nadaremny śpiew wkurza mnie
Kalyoppe z kapturem na głowie
umyka w cień nocny sen


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 8 september 2015

postaw mi pomnik(namiot)

idę od kapliczki do kapliczki
znam wszystkie pomniki
te dawne i te świeżo wystawione
 
co mnie boli co ściska
że nie jeden nie jest godny 
zaszczyty zgubiły ich
postawię wszystko że mam rację 
 
postawmy obelisk tym co wydaje się
człowiek wiele może
człowiek umiera w świecie świecących monet
ze złota lubię kolor złotego piwa
 
odchodzę w ciszę którą tak wielbię i podziwiam
uśmiecha się do mnie i w rzecze pierze moje spodnie
 
ognisko płonie podniecam ogień 
sam sypiam okryty szarym wojskowym kocem
zjem konserwę jeszcze kilka mam
nim zacznę polować jeszcze czas 
pomyślę wystawie pomnik tym
co pomnie będą wąchać pożogę 
 
paskudny świat nie mam miejsca by zacumować
pełna łódź na niej tylko ja i wór pomysłów
kołysze mnie podnieca samotny dzień
kocham cię 


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 3 september 2015

a jednak żyję

żyję na niby 
kilku rzeczy żałuję
nie byłem nigdy lepszy
nie przeginam
 
miłość niegdyś inaczej pojmowałem 
byłem w błędzie
 
wszystko przez ludzi 
wredne społeczeństwo
 
przejrzałem na oczy wytrzeźwiałem 
kobieta która kocham była zawsze przy boku
trzymała wartę czasem zapłakała 
wybacza teraz wszystko co najlepsze mam jej dam
 
za darmo za krzywdy za blizny 
dwoje dzieci trzecie w drodze 
kocham życie na niby brałem świat 
 
nie zbawię nie ukrzyżuję przeszłych chwil
zapisane w wiecznych boskich księgach
odpowiem spuszczę
wzrok nie wiele na wytłumaczenie 
 
nie będę inny a jednak zrozumiałem 
żyję według reguł miłości
kocham wszystkich wybaczam i mi przebacz
 
a jednak żyję w chaosie dobra i zła


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 31 august 2015

nieskończenie

życie odwieczna wędrówka 
bez początku i końca 
włóczymy się pośród tych
co mają się za panów 
łapiesz rytm
 
za jeden oddech
za łyk wody
oddam diamenty Nairobi 
w życiu ukryty sens 
by nie narobić się
 nie robić kompletnie nic
 
po co mi wszystko
gdy piękno otacza mnie
czuję się tak bogaty
ślę uśmiechy szczere
duch wibruje słyszę czar po nutach biegnie rym
 
zabiorę cię na wyspę wyobraźni
gdzie wszystko coś znaczy
gdzie owoc słodyczą zaraża 
 
oddaj się marzeniom
odkrywaj przestrzeń
myślą pochłaniaj mnie 
miłość w każdym nie pozwól usnąć jej
 
nieskończenie kocham cię
pragnij życia takie to proste
 
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1