Yaro, 28 june 2013
karmiłaś uśmiechem
zrywałem owoce z drzew
ty zrywałaś ze mną
nadszedł ten dzień
nakarmiłaś sobą
stałem się lepszym człowiekiem
nakarm jeszcze raz
Yaro, 28 june 2013
nakarmiłaś sobą
spoko i okej
podałem ci kilka jabłek
zjadłaś łakomie
teraz wchodzisz!
prukasz i srasz pestkami
na gównie wyrosną jabłonie
zaprowadzę cię pod ich cień
będę lizał cię i brzuch kobiecy
rumiany ja rumiana ty!
spoko po sprawie
leżymy na trawie jak dwa krowie placki
o zapachu skisłej kiszonej kapusty
Yaro, 27 june 2013
chwytam w dłonie
młot pneumatyczny
zaczynam grać
sąsiadów trafia szlak
kocham rozkuwanie rozpierdalam ścianę
ciało drży sypnę gruzem po podłodze
nie słyszę myśli
on tylko gra i drga
jak kropla rosy na końcu liścia
każdy by chciał rozkruszyć betonu wnętrze
teraz kruszę ja sam na sam
ścianę nazywam płaczem
Yaro, 24 june 2013
spokojni i uśmiechnięci
zanurzymy się bieli
słońce purpurowe utopi się w toni na horyzoncie
morze odsłoni ślady wspomnień
po których będę szukał drogi do twojego serca
podzielisz się ze mną chlebem na zgodę na pokój
wytrwale podążam
krok za krokiem w stronę światła w stronę tu za morzem
czekasz tam na mnie
poczuć chcę na piersi twój oddech
było namiętnie do chwili gdy zabrałaś mi cząstkę siebie
nie obejrzałaś się nie kiwnęłaś palcem
zostałem bez celu sam na zawsze
Yaro, 22 june 2013
płyną dni powolnym krokiem
w moim kalejdoskopie
klatka po klatce
łapię kilka wspomnień
w pamiętniku zdjęcie najdroższej
śpiewałem gdy osiągałem
najwyższy ze szczytów
doświadczony
z Alpami zaprzyjaźniony
Yaro, 21 june 2013
gdy zapomnę drogi do domu
o sobie nie będę wiedział nic
gdy będę chciał iść po tęczy lekkim spojrzeniem
jak dasz mi na imię gdy spotkasz mnie po latach tłustych
nazwij mnie wiatr który strąca krople łez z płatków kwiatów drzew
a jeśli spotkasz mnie nad rzeką
zawołasz po imieniu . nie odpowiem nic
pójdę z prądem na tratwie sklejonej z prostych słów
jak dasz mi na imię
po tym wszystkim gdy nie mogłem ci zaszkodzić
Yaro, 15 june 2013
noc przykryła płaszczem wszystko nawet nas
zdążyć przed świtem
zdążyć przed samym sobą
toczę beczkę pełną wspomnień
z cieniem księżyca jest mi z tym dobrze
jakie jest twoje zdanie
jakie zamiary masz kochanie
przykryci wyciszeni na jakiś czas
świeży jak chleb wypędzi nas świt
pokochać świat tak jak nienawidzimy poniedziałków
Yaro, 9 june 2013
obudził mnie koszmarny sen
przecież o sobie nic nie wiem
skąd i dokąd podążam
kilka dróg obok dwie ścieżki
zimna woda i ciepłe powietrze
zmieszane z pyłem ziemi
w błocie kąpię prawdę
zamykam rozdział skąd się wziął
oddechem strącam samoloty
skąd jestem czuję tak jak wy
należymy do tej samej matki
w głowie myśli snują się po mokrym mózgu
wyładuję się jak po burzy słońce
Yaro, 7 june 2013
od ciebie nie chcę nic
podarowałaś mi życie .wystarczy
marzeniem jest umrzeć w walce
pod jednym warunkiem że zwyciężymy
mam dość myśli
zazdrość która śni się tym co dużo chcą
pragnę kilku kropel wolności
nakarmisz mnie nadzieją na lepszy dzień
pamiętam twoje oczy jak żegnałaś mnie
teraz sam .zakład czeka jak na skazańca
Yaro, 6 june 2013
pamiętam wesele że hej!
piłem z Nim wino w Kanie
jako Templariusz mieczem walczyłem z Arabami
pilnowałem świętego Grala
zabijałem w Jego imieniu
tak kazali nasi watykańscy kapłani
nawracałem biedne plemiona
stworzeni za karę ale z miłości
dobiega koniec cywilizacji
jak lemingi zbierzemy się nad stromym brzegiem
w pędzie kilku megabajtów potopimy się w morskiej toni
może spłoniemy jest kilka opcji