Yaro, 25 january 2020
nie mam nic co chciałby
ode mnie świat
zacieram ślady to błąd
widzę cię jak biegniesz
na autobus do obozu
który pracą zwą
spokojnie zaplam papierosa
ten spokój to mój czas
biegnij biegnij zatrzymaj się czasem
powiedz że dobrze się masz
martwię się o ludzi co dźwigają więcej niż ja
wiara wypełnia mnie czuje jednak strach
nie stoję w miejscu idę w dal
ktoś potrzebuje moich rad
lubię ciszę zwierzęta przyjaciółmi
słucham ich
ból jest wspólnym cierpieniem
Yaro, 23 january 2020
palcami po wodzie wystukuję jak kocham cię
wiem że to nic niewarte prócz wylanych łez
idę przed siebie by się schlać zapomnieć
każdy oddech i sny z tobą targają mną
zapominam jak na imię mam
lecz ciebie nie potrafię wymazać to nie są te sny
byłem kimś w ramionach twych czas zatrzymany
płynęłaś w tańcu jak woda w strumieniu czyta i bystra
wszystko poszło w niwecz skundliłem się
czas upłynął pod mostem sam jak pies
Yaro, 22 january 2020
włosy brązowe targa wiatr
oczy perłowe moczy potok łez
usta czerwone wyczekują przepustki
bym mógł całować
wybiegam z pociągu
biegnę do drzwi
obejmuje cie całą wzrokiem
przytulam się
jakbym nie widział cię cały rok
zakochani jak noc i dzień mijamy się
pragnę przy tobie być i życia najwięcej dać
uciekam myślami na inny ląd
biegniemy plażą pada deszcz
Yaro, 20 january 2020
magazynki pełne ołowianych kul
przeładowuję broń
ciężką i śmiertelną
na celowniku dni które zatarł czas
mam chwilę by zemścić się nad samym sobą
naciskam spust
zapach gazów prochowych
zgrzyt zamka powrót
dalej biec mogę by nie ujrzeć cię nigdy więcej
biegnij Forest biegnij
Yaro, 16 january 2020
po nas będzie wiele pustych miejsc
na stoliku wspólne zdjęcie
jedyne co mam to zielone serce
w muszli morza szum
zatrzymany w bursztynie czas
znany zespół w technikolorze gra
dobrze cię znam
nie wrócisz już
minęło tyle lat
nie będę w miejscu stał
ziemia kręci się ja razem z nią
pisałem listy prosiłem błagałem
układałem świat było mi ciebie brak
świtem układałem się spać
noce zbyt krótkie jak krótkie lato
sierpniowy czas koniec wakacji
z końcem nas też padał deszcz
dobrze cię znam
nie wrócisz już
minęło tyle lat
nie będę w miejscu stał
ziemia kręci się ja razem z nią
Yaro, 14 january 2020
prawie sto lat cię znam
ręce drżące siwy włos
gdzie jesteś dziewczyno
gdzie jesteś opalona
jeszcze wczoraj pachniałaś latem
przeminął czas dotyk skóry
czerwony kolor ust
szum wody fale morza
delikatny wiatr pieścił twoje długie włosy
och jak chciało się żyć
pamiętam ten stan
do dziś uciekam do minionych lat
byłaś szczęściem
szczęściem poczęstowałaś
dziękowałem za każdy ułamek chwili
nie wiedziałem że przeminął
jak nasz świat zapadłem się w sobie
szalony z kochania
szalony nie do opanowania
biegnę myślami
gdy ja i ty zakochani
pocałunki i kwiaty
dla tamtych dni
ostatnia przepustka
ostatnie spotkanie
cierń nóż serce pęka
krwawię razem z tobą
posypały płatki suche kwiaty
umierałaś mi na rękach
umarłem razem z tobą
by narodzić się lepszym
smutku z duszy nie wypędzisz
zamieszka w tobie do końca dni
mijamy się jak noc i dzień
uciekam myślami przed bólem
rozłąką na wieki wiecznie sam
jesteś gwiazdą na niebie
chcę do ciebie
nie mogę zapomnieć
nie potrafię spać śnić
syn przypomina mi ciebie
zapisani w gwiazdach
(ten wiersz dla ciebie
ten wiersz jak kompot po obiedzie)
Yaro, 11 january 2020
spokojny rejs w pełni gwiazd
ta noc zabrała wasz sen
jak ptak się wzniósł
strzał ogrom i huk
ogień trawił ciała
krew we mgle malowała cień
nie było czasu na deszcz łez
dusze płynęły w dal
myśl że to nigdy nie wydarzy się
myliłem się stało się
jak po nocy wstaje dzień
słowa obiegły świat
lęk szloch trzask drzwi
opadły kurtyny zatrzymany czas
cofnę wskazówki może coś odda czas
ukryty w snach
Yaro, 11 january 2020
dotykałaś moich ramion
pod wierzby płaczące
skrywając nieśmiały wzrok
usta kleiły się do ust
smakowała kolacja
ciało do ciała
ciasto i masa słów
obklejały mój mózg
wspominam noce pełne rozmyślań
włóczące się dni pomiędzy nimi
roześmiane twarze których teraz nie poznaję
długie włosy zapach twoich warkoczy
oczy głębokie spojrzenia
oszczędność w słowach
wiatr porwał na strzępy
nić co łączyła
w mojej głowie miłość zawsze żywa
oddycha pachnie zielenią
mieni się jedwabistą purpurą
sztandarem na wietrze