Poetry

Domi


older other poems newer

25 may 2010

***

Za siódmą górą jednak nic nie było,
stanęliśmy wpatrzeni w czubki własnych butów.
Opadły makiety wielkiej szczęśliwości,
pałace z dykty stawiane na pokaz,
w międzyczasie ktoś spostrzegł, że nawet dach przecieka
w idealnym świecie papierowych złudzeń.
Cokolwiek się stało – było poza nami,
jak zmęczone sępy krążyło w powietrzu,
gdy w mokrym piasku wypisałam ostatnie życzenie
deszcz spadł, aby obmyć nieczyste sumienia.
Ugrzęźliśmy w błocie,
długo już stoimy,
korony drzew ostatnimi insygniami władzy.
Listy z przeszłości wpadają czasem w ręce,
ostre kanty czasu wpijają się w dłonie,
nie odważy się nikt spalić ich na popiół,
są ostatnim świadectwem naszego istnienia.
Z niejasnych odmętów słów wyławiam znaczenia,
wędką nadziei wyciągam na brzeg większe sztuki,
ci byli, ci odeszli, ci jeszcze powrócą,
z miłością jak z talią nieznaczonych kart.
Ktokolwiek widział, ten na pewno wie,
że i w powiek zmrużeniu czai się zdrada,
pióropusze kłamstw powiewają dostojnie,
zawdzięczamy im miły ruch ludzi i powietrza.

Za siódmą górą jednak nic nie było.
U kresu dróg znów drogi rozstajne.
Stoimy wpatrzeni w katalogi ofert -
kusząco niedroga, bujna teraźniejszość.
A przeszłość to cienka, chwiejąca się lina,
po której nie każdy umie spacerować.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1