22 may 2014
Zakazany list.
IV.
To już czas zamknąć za sobą drzwi
Ominąć rozmowy o trzeźwości oraz miłościach
Zdjąć zafascynowany twoją opowieścią wyraz twarzy
Zapłacić rachunek i grzecznie podsunąć krzesło do stolika
II.
Przed śmiercią obserwujemy swoją przeszłość w ciągu paru sekund
W moim przypadku mija już kolejny rok i nadal żyję
Choć, to już czas pan Cogito nadal się tutaj nie pojawił ze swoją puentą
Listonosz kolejny raz puka do drzwi z odesłanym wierszem do niej
III.
Od paru dni jest pochmurnie i ciągle pada
Aż przestaje chcieć się żyć
Czasami na chwilę wychodzi słońce
Za późno i nadal czuję się tak samo
I.
Od parudziesięciu lat nie jestem stąd
Znów szykuję się do wyjazdu
Nieładnie było, by się nie pożegnać
Pakuję do walizki sny bez rzeczy materialnych
Mówiąc o przekroczeniu granicy nie uśmiecha się to Tobie
Wiedząc, że nie znam granic
VI.
Pan Cogito nadal jest w trakcie spóźniania się
On nigdy nie traktował pożegnań na poważnie
Dzisiejszej nocy siedzę niezwykle trzeźwy
Skaczę kanał po kanale
Wiedząc, że nie będzie dalszego ciągu programu
Rozważam propozycję nie do odrzucenia
Lubieżnie traktuję wypadkową wydarzeń
Nie czuję się skarcony, lecz oszukany przez samego siebie
I żył długo i szczęśliwie
V.
Nie obejmujesz mnie
Nie obowiązuje mnie obecny czas
Została po mnie tylko pusta kartka i butelka
Uśmiechasz się, bo wiesz
Że nikt nie był tak dosłowny
Nie mówiąc nic
Szukasz postscriptum na marne
Zdania kończę kropką
Tak samo i dziś
Czas zamknąć za sobą drzwi
Żyć długo i zasługując na potępienie
Nawet, jeśli Cogito znów się spóźni.
VII.
Zamykając oczy będę się stawał spadającym na wietrze liściem
Silnym wiatrem wpadającym do twojej sypialni przez szparę w oknie
Koszmarem i lekiem na sen
Taki właśnie boski plan, by wyłamany nos nastawiać uderzeniem
By dostawać w policzek, którego nie nastawiałeś
VIII.
Myślę, że to pora na ostatnie wspólne zdjęcie.