Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 6 august 2011
szczypie nieznośnie
jak przy obieraniu cebuli
to zaledwie
przestrzenie pomiędzy palcam
wypełniają się ciszą
brak pierścionka z niebieskim okiem
pięści niedomknięte
pozycja że uderzyć nie
sposób
tlen niesie infekcje zdartych
kolan
rozbitych skarbonek
kiedy na rowerku z różowym dzwonkiem
chciało się okrążyć
świat poza mamą i tatą
podróż niedługa do
szminek i pudru
nagle nikt nie całuję
brzucha chorego
od nadmiaru czekolady
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 july 2011
nie zarażę tępym
wzrokiem
mam chropowaty
naskórek ale beton pod ręką
zostawiam włosy na
poduszkach
po następnej działce
wypadną
bóg mój
zaciska pięści dzieciom
przy pobraniu krwi
cierpi na kolkę nerkową
czasem słyszymy jak
krzyczy
w schowku na czystą
bieliznę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 30 july 2011
poprawiają
długie kolczyki które
zastępują
koniuszek języka
ustawiają tenisówki pod łóżkiem
zsuwają ramiączka razem z konwenansami i chowają do szafy
święcą
swoje wzniesienia i depresje
odprawiając
liturgię w intencji rąk
wyznają
ciało w ciele
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 28 july 2011
W kieszeniach tłoczą
się palce i zamki
z piasku okna
deszcz napiera
zgubiłam klucze
przy kolejnej fali
wiatr wyrzuci śnięte talerze i sztućce
głuche garnki
uderzają o siebie
tłuką głowami
krzesła chwytane za
grzbiety milkną jak zabijane króliki
nadstawiam karku
domy powinny zostać zamieszkane
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 july 2011
świt
skamląc pod oknem
otrzepuje się z kałuż
dzielnice marszczą
brwi
drzewa które straszą
mają brązowo-rude
grzbiety i pazury
piszę nekrolog w przypalonych
garnkach
od lat chora od
wewnątrz oddycham przez nos
kiedy psują się zęby
nie myślę o otwieraniu
zostały pospolite
sny o chusteczce do nosa
zupie z wkładką i
małym chlebie
w zakurzonej
modlitwie o nasycenie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 17 july 2011
topię nabrzmienia w
ostrym nasłuchiwaniu
zimny filar
przygarnął plecy
od wypełnienia wewnątrz rozmazany tusz
pchnięcia z naciskiem
na wejście do wyjścia krzyk
splecionych nóg
odejdę w dziurawych butach
z jedną spódnicą w podręcznej teczce
koniec
stawania na palcach
podnoszenia rąk jak
przy zachłyśnięciu
by wyrównać oddech
zasłaniam to miejsce
jutro znowu stanę
przy drodze żebyś mógł się napić
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 9 july 2011
„Groza życia przewyższa grozę śmierci”.
Schopenhauer
przypadkowe dzieci
od niessania mają krzywe usta
drżące podbródki
upychane w pajdy suchego chleba
dłonie zabandażowane do żebrania
noski przyklejone
do martwych futryn
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 4 july 2011
po co wódka z musztardówki skoro
kapela może tak do rana
wyliczać kwatery na cmentarzu
w odstępach pomiędzy stopami
podryguje spróchniała podłoga
tempo na trzy czwarte
trzonowce łyżek cieszą się z bigosu
w przerwie na żołądkową gorzką
gniją opowieści o zasługach stryja kłusownika
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 july 2011
na gałęziach orzecha zatrzymuje się słoma
zbieraną przed deszczem
trzeba będzie ściąć połowę dziecięcych pomysłów
pies nie znosi hałasu traktorów
łańcuchem wytarł dziurę w bramie
dziewczynki mają pełne pszenicy kieszenie
łydki poprzecinane lepkim zielskiem
w sierpniu pomarszczone dłonie stworzyły lane kluski
babciu wiesz że ja tylko ziemniaki z masłem
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 28 june 2011
pamiętam jak
babcia kroiła pokrzywy dla kurcząt
mieszała je z jajkiem
dogrzewała małe butelką z gorącą wodą
powiedziała tylko słowo
wszystkie wychylały głowę ze skrzynki
dzisiaj
z zawiniętą w chusteczkę dłonią
pod pierzyną która pamięta pracę u Niemca
zapadnięte policzki
pałąk na plecach
zacerowane pończochy ściegiem krzyżykowym
na ramionach niedbale
siadają muchy