gabrysia cabaj, 27 may 2011
kilogram kolanek kilogram kapusty
kiszonej dwie garście suszonych
borowików i warzywa siekane w kostkę
taka ortopedyczna kwaśnica gotowana
z wątpliwej jakości kręgosłupem moralnym
nie wiem co jutro wymyślę przecież nie
włożę erotyki w piersi pulardy w panierce
francuskiej
.
gabrysia cabaj, 27 may 2011
ona cyk! cyk!
słomki na gniazdo
on rozłożone skrzydła i pływa
po ziemi - tańczy koło niej
jakoś tam mówią do siebie
ona: no ile można?
tu się trzeba brać do roboty!
więc frunął na dach - widziałem
że tylko dupę ma w głowie
i ruchanie
a materiał nosiła
w to miejsce
które zrobiłem dawno
gołębiom
.
gabrysia cabaj, 24 may 2011
dziecko zasnęło
ciężkie zielone jak wiśnia
i matka przymknęła oczy
drzemie
widać że dobrze im razem
dwa w jednym
do podziału
w niedaleką przyszłość
jak kropla rosy
u liścia olszy
nad rzeką rwącą
i czystą
.
gabrysia cabaj, 23 may 2011
duszy mojej ciemno więc jak tu się nie bać
serce zdradliwe nie słucha już wcale
oczy moje widzą ale widzą mało
tyle tylko ile zagarnąć są zdatne
bez krwi ręce z zimna kostniejące palce
drętwy chód i sztywne kolana pogardą
oczy moje widzą ale widzą mało
serce zdradliwe nie słucha już wcale
w tej podróży jestem lecz nie ścignę czasu
drętwy chód i sztywne kolana pogardą
choćby płaszcz i dopiąć na ostatni guzik
chłód przenika ciało staje krew na oślep
duszy mojej ciemno więc jak tu się nie bać
kiedy w tej podróży wiem nie ścignę czasu
bez krwi ręce z zimna kostniejące palce
nie ogrzeje duszy w sztywnych choćby jasne
na koniec pozbiera ze ścian wszystkie cienie
i z okien uderzy ciężarem na plecy
oczy moje widzą ale widzą mało
tyle tylko ile zagarnąć są zdatne
duszy mojej ciemno jak uwierzyć w światło
kiedy słońce daje zawsze raz ostatni
język czasu milczy gardło sznur zaciska
słowa echem stoją nieme usta krzykiem
.
gabrysia cabaj, 21 may 2011
skupmy się na przykład na nerkach
jak muszą dzielnie pracować żeby krew
była jasna i czysta w niebieskich żyłach
i na pęcherzu o gładkich ścianach i na jelitach
skupmy się na wnętrzu organizmu żywego
o 5.13 kiedy budzimy się do kolejnego dnia
wchodzimy do toalety oddając produkty uboczne
moja muszla klozetowa ma półkę gdzie widać
i treść i formę - barwę jednolitą a teraz będzie
rzecz o szambie choć mamy wiek XXI i mieszkamy
w sercu skanalizowanej Europy
można być za daleko od zbiorczej nitki więc trzeba
unieść betonową pokrywę i spójrzmy i naocznie
doświadczajmy przysłów o gównie i oliwie
jeszcze tylko ocenić poziom zamówić beczkę
- na miejscu płaci się rachunek
.
gabrysia cabaj, 18 may 2011
wiesz Panie kiedy tak puszczasz o czwartej nad ranem ten winylowy
longplay to nie te ze strychu Czerwone Gitary (mój Klenczon) i nie
Maryla Rodowicz i jej gitarzyści i Lutosławski nie Wielikaja Arkiestra
Tieatra Balszoj czy Kapela Czerniakowska wszystko naraz w zielonym
rozedrganym kolorze jakie ptaki przelotne tego ogrodu co trwa w maleńkich
gardziołkach
i ta kukułka w rytmie jak perkusja czy bez niej obyłby się jakiś maj?
Panie mój który jesteś śpiewaniem tak przyjemnie budzić się o świcie
w domku gdzie wszystko gra tylko jeszcze przymknąć oczy i słuchać słuchać
.
gabrysia cabaj, 16 may 2011
niedziela? już minęła - ryby dobrze brały-
naprawdę wielkie karasie (mój brat Mirek
zabrał wszystkie) cieszyłam się: jest lepiej
gdy ktoś chce od nas wziąć coś czego mamy
za dużo
Mariola z mamą tak trajkotały by wylądować
gdzieś w okolicach końca ubiegłego wieku
tylko zapomniały nazwiska tej kucharki
z Marcina wesela no nie wiesz której?
a Rogowska z drugiego umarła i Piotr dał ją spalić
teraz tam chyba ten wnuk zamieszka bo siedzi
gdzieś kątem (Talarowska mówiła że nikogo nie było
na różańcu)
a Zdzichu też chce ale na dziadku - tylko on go lubił
mama się boi - przecież nie wiadomo jak tam jest
i żebyście wiedziały że maszynę ma dostać Bogusia
bo ona jedna ma do tego pojęcie
a ten serwis to nie wie: Kleinowa miała skrzynię
z fanfurą (???)
a srebrne smoki? pyta Mariola - też nie wiem-
tyle się za nimi nastałam tyle nawykłócałam
no nie wiem...
.
gabrysia cabaj, 14 may 2011
te złote ciała dwa dni czekały na werandzie
aż wziąć je do kuchni i dokładnie rozebrać
miejsce na blacie musi być czyste i nóż
ostry by spełnił zadanie do tego deska
i mała siekierka już ja wiem do czego
więc najpierw ta mniejsza co ma skórę w kratkę
cienką jak pergamin i toczone piersi wzdłuż
mostka przecinam żeby wyjąć filet i drugi
potem nogi u nasady pleców zwichnąć w biodrach
oba skrzydła odjąć i złamać zostaje korpus
rąbany siekierką w niedługich odcinkach
z drugą jest tak samo tylko więcej tłuszczu
to co się nadaje do stopienia w smalec
obok góra mięsa którą składam w porcje
a jeszcze niedawno widziałam na stawie
kąpały się z rozkoszą godną białych łabędzi
nie jestem oprawcą nie mam złych zamiarów
boli mnie głowa i mam po łokcie ubabrane
łapy wycieram i zakrwawione miejsca
.
gabrysia cabaj, 14 may 2011
znajdzie swoją formę bez wyrzekania się
jednej strefy albo drugiej*
można się kochać - uderzając udami mocno
przyciskać pośladki lepkimi rękoma aż do
zjednoczenia w obopólnej chwili orgazmu-
jak zwierzęta
nie zarzekam się że moja dusza nie bierze
udziału w kopulacji - przecież chwilę później
unosi mnie i ćwierkam
*Cz. Miłosz
.
gabrysia cabaj, 13 may 2011
koko koko - mówi kura
ktoś mi chyba wyrwał pióra
gdy siedziałam na urzędzie
znaczy grzędzie - co ja plotę?
i przez płotek do ogrodu
pazurami grzebie w trawie
to przygląda się ciekawie
czy nie znajdzie swoich piórek?
ale nie - to robak chyba
- myśli koko koko kura
ciągnie ciągnie - okiem łypie
no i wyciągnęła - sznurek!
z obrzydzenia dziobem trzęsie
sznurek sznurek - myśli kura
i od nowa liczy pióra
gdy już wszystkie policzyła
zsumowała wygładziła
spacerowym poszła krokiem do kurnika
a na grzędzie na urzędzie kogut siedział
i donośnie i rubasznie - kukorykał!
.