Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

22 march 2017

Radiacja

z nudów rozdrapuję chmury. przez rany na wodzie
przecieka chłodne, październikowe słońce
 
chciałbym pójść na wieś, wykrzyczeć 
jak szaleńczo cię kocham
ale czuję, że jestem złudzeniem optycznym
kimś między zorzą a błędnym ogniem
widzialnym jedynie przez pryzmat
 
nikt nie uwierzyłby zwidowi na słowo
ludzie mijaliby z pół - pogardą, pół -zażenowaniem
 
chyba pragnę zbyt wiele
być może wolno mi jedynie milczeć
 
niewypowiedziane uczucia mutują, biały cień 
migocze przed oczami
 
rytuał zamarzania: im bliżej do zimy
tym bardziej czuję, jak pod skórą
rodzi się Coś. jest słodkie i święte 
 
krainy szczęścia, nieprzemierzone Antarktydy 
na których panuje wieczny upał
Oksymoronia, planeta z zapomnianej galaktyki
dwa wyrazy, po wypowiedzeniu których
nastanie wieczna wiosna
 
nie mów






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1