Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

1 june 2011

Okno nieistniejącego domu

słyszę ją, jest półobecna. szepcze coś
do bladych obrazów, sucha, pełna pokory
 
w ramach zamknięty szelest, korniki i stęchlizna 
ściany pamiętają poprzednie sezony, gorące farby
 
jej dni są pokryte popiołem, zagubione 
 na twarzach mają pożółkłe firanki
pod nimi matową krew, bezruch
mijają,  puste i bezosobowe jak wiatr
 
gdyby je uwolnić-czas cofnąłby się 
o dobrych kilkadziesiąt lat
znów miałaby imię i wyraźny cień
 
usłyszałoby się wybrzmiałą melodię
prawie-romantyczny utworek
 
 nie wchodź, nie dotykaj 
coś powstrzymuje dłoń
gdy kładę ją na zimnej zardzewiałej klamce 
 
żałosna niewolnica, prawie pies
rasa musi wyginąć






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1