Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

10 september 2012

Na śmierć prezydenta

Ryzyka starannie tu nikt nie ocenił,
choć bardzo gęstniało powietrze.
Był uśmiech na twarzy. Rewolwer w kieszeni
i było nieznane coś jeszcze.

Choć wiersz nieustannie powracał  jak echo,
lecz Tuwim już stał się niemodny.
Nikt nie dawał wiary zapomnianym grzechom.
Sposobom na niewygodnych.

Wyrywano krzesła i nie było miejsca,
a człowiek był nieszanowany.
Nikt dzieci nie uczył, że może powrócić
ten wiersz, często tak pomijany.

Być może w zachęcie, ktoś chciał znaleźć szczęście,
by problem się jakoś rozwiązał
i wciąż poszerzano narodu pęknięcie.
Do władzy powracała horda.

Znów krzyż nie chce winić i wszystko uczyni,
by zmilkły najprawdziwsze wiersze,
a ręka w kieszeni kalibru nie zmieni.
Być może, przyda się jeszcze.

Ryzyka starannie tu nikt nie ocenia.
Płomyki i Ducha zagaście!
Zostaną nam tylko bolesne wspomnienia,
lecz taka Polska jest właśnie!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1