Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

23 september 2012

Elita

Z wysokiego piętra Marriottu
wiele u nas pozmieniać jest gotów,
zastrzegając - Nie dla idiotów!

Inny, który uzbierał już krocie,
postanowił się oprzeć na złocie
i ofertę przedstawił idiocie.

Ciemny typ, który nie znosił blasku,
nocą drogi budował na piasku.
Skałę przewiózł. Narobił wrzasku.

Ten, co umiał rozdzielać łupy
i kibiców oddał do ciupy -
Wziął za mało. Nie wyszedł z grupy.

Inna znowu ofiara losu
wciąż usłużna dla wielkich bossów,
nie umiała rozpoznać głosu.

A zawinił brak dobrej szkoły,
bo nie matoł, ale matoły
nie potrafią utrzymać poziomu,
lecz na szczęście w rezerwie jest komuch.

Na prawicy elity nie ma.
Tu przez lata ruszała się ziemia.
Bezlitośnie deptał ją but.
Pozostała modlitwa o cud.

Jednak nasi dostojni książęta
nakazują nam nie pamiętać.
Wybaczanie to dla nich rzecz święta.

Zapomnienie być musi i kwita!
Zapomniano, co znaczy elita,
jednak komuś zaczyna coś świtać,
bo się nutki ironii doczytał.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1