Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 january 2013

W kolejce

Dowcip w mym kraju ze śmiechu umarł,
odkąd gość pewien zatracił umiar
w eksponowaniu dziwnych gadżetów
i użył wszelkich już epitetów,
żeby ośmieszyć całą prawicę.
Pod krzyżem kiedyś sikał na znicze.
Przyznał się także do różnych zboczeń.
Uznał, że wszystko to jest urocze.

Są różne gusta oraz guściki.
Skonał nasz dowcip w ogniu krytyki,
a wiele osób zamęczył kac,
za opluwanie najwyższych władz.
Stworzono wkrótce grupę oprawców,
językoznawców i medioznawców,
którzy stać mają u nas na straży,
żeby się czasem nikt nie odważył
zaśmiać na przykład z pana premiera
i niewłaściwe słowa dobierał.

Teraz nie można już jednać śmiechem,
bo już jednanie może być grzechem
i pojedynkiem skończyć się w sądzie!
Nie można pisać też o wyglądzie,
by nie obrazić czasami małpy.
Kary są srogie. Z resztą... kto chciałby,
gdy od samego na to patrzenia
naród nie pobladł, a poczerwieniał.
Broń Boże, żeby dzisiaj oczerniać!
Chleb jest tu śmieszny. Dowcip spowszedniał.
Dla satyryków specjalnej troski
importowano humor żydowski.
Można się pośmiać za skierowaniem,
lecz kogo stać dziś na długie stanie?






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1