Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

23 february 2013

Serwer

Spotkał lewak liberała.
Koalicja by się zdała.
Porzuć kolego ludowca.
Ludowcy to klasa obca.
Za blisko stoją Kościoła.

Narodowca chłop przywołał.
Jesteśmy po jednej stronie.
Ty pociągniesz, ja przydzwonię.
Dołożymy komunistom
wspólną narodową listą.

Przyszedł Ichnik do Turbana.
Sprawa była dogadana.
Spalisz knota - ja wysmażę.
Wystawimy znane twarze.
Przy nich tutaj nikt nie piśnie.

Kaczkę dostrzeżono w Pisie.
Dziennikarską - widzi mi się.
Aktywiści terenowi
zaczęli się nad nią głowić:
Czy jest rzeczywiście jedna?
Co wyżebrze ten od żebra?

Jak kraj długi i szeroki
niosły się partyjne toki,
różnych głosów kombinacje.
Trzeba zmienić ordynację,
bo nie przejdzie nikt do Unii!

Ludzie nie są już tak durni!
Za ostro pojechaliśmy.
My??? - Wrzasnęli komuniści!
Wszystkiemu winna prawica!
A kto sikał na ulicach?

Kto powyprowadzał krzyże
i zażądał dziwnych zbliżeń?
Nasze służby? - Wasze służby!
To nie my! - To wy! A któż by?
Dalej jechał chłop po chłopie.
Szły wybory w Europie.

Kraj się patrzył i nie wierzył.
Bojowników i rycerzy
namnożyło się bez liku,
a bez szmerów i bez krzyku
ruski serwer już pracował.
Reszta nie jest warta słowa.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1