Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

2 june 2013

Czerwcowa

Smutno przez czerwiec tak ponury.
obudzić dawno zgasłe słowa.
Wychodzą z druku kreatury.
Tak nam się ciężko wyprostować.

Wytrzymać tyle, tego śmiecia,
bez serca, taktu i kultury.
Przywołać czas, który odleciał
spojrzeniem wznoszonym do góry.

Równo w nas wygasili Ducha
i smutno kończy się niedziela
i wszędzie ta ręka komucha,
że nawet trudno myśl pozbierać.

... a może byśmy tak kochana,
znaleźli te najczulsze słowa,
przy których cicho mruczą koty
i sama stajesz się czerwcowa?

Na pewno jeszcze są w tym domu,
gdzieś w starych mebli zmierzchu złotym
i przemykają po kryjomu
niosąc uśmieszki na kłopoty.

Siedzimy przy okrągłym stole.
Smutne spojrzenia w koło ślemy.
Życie nam poplątało role.
Do dawnych wrócić nie umiemy.

Kto zdejmie czar? Złamie zaklęcia
słów niepotrzebnie wymówionych.
Ukrytych w zapomnianych chęciach.
Wciśniętych w kąt za snu zasłony.

I tylko ciągle mi nerwowo
drżąca powieka w oku tańczy,
gdy siedzisz z pochyloną głową
i ściągasz skórkę pomarańczy.

Gdy szukam słów zapominanych.
Odrzucam. - Przebieram od nowa
z nadzieją, że nastąpią zmiany,
a ty przyjmujesz świat bez słowa.

... a może byśmy tak kochana,
gdy taka cisza w nas czerwcowa,
zostawili temat do rana.
Nie jest liryczna ta rozmowa.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1