Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

1 august 2013

Gdyby nie walka...

Zapiecze jeszcze łza pod powieką,
że ich zrzucono gdzieś za daleko,
a tak potrzebni byli Warszawie.
O tym się teraz nie mówi prawie.

Na Paryż poszedł żołnierz francuski.
Nas zostawiono na pastwę ruskim.
Lecler nie słuchał wcale Angoli,
a naszym jednak ktoś nie pozwolił.

Historia była bardzo podobna.
Jest tylko mała różnica drobna.
Wcześniej samolot spadł w Gibraltarze.
Powstania bliskie. Dwie różne twarze.

Teheran. Jałta. Brak naszej zgody.
Decydowały obce narody
czyja za wojnę będzie zapłata.
Ciąży  do dzisiaj. Minęły lata.

Gdyby nie walka. Gdyby nie sprzeciw.
Tu pionierami byłyby dzieci,
a ja bym pisał wiersz cyrylicą.
Kocham Cię za to moja ulico!

Nieposkromiona moja Warszawo!
Biało-czerwona nad wielką wrzawą
powiewa w oknie w sierpniowym wietrze.
Nie! Nie zginęła... wciąż walczy jeszcze!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1