Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

9 december 2013

Z piany na Cyprze

Wyszli z piany na Cyprze
właściciele ciemnicy.
Poszukali tam chytrze
Sezamkowej ulicy.
Potem jak rajskie ptaki
puch znosili do gniazd,
kiedy inne wikłaki
grały nam taniec gwiazd.
Z tego tańca im siły
uzbierało się dużo.
Obce wyspy kusiły,
a wiatr sprzyjał podróżom.
Dusze chciały do raju.
Każdy chciał być Sindbadem,
a ten, kto płacił w kraju,
dalej pozostał dziadem.
Nasze ptaki - nie ptaki,
nasze lokomotywy,
wciąż szukają Itaki -
Penelopy uczciwych.
Przecież nikt nie potrafi
tak cięciwy naciągać.
Cała reszta się gapi.
Ich powrotu wygląda.
Może nigdy nie wrócą,
albo wrócą już goli.
Inni tylko się kłócą.
Kto im na to pozwolił?
W likwidacji jest "Życie..."
a z nim "Rzeczpospolita".
Wkrótce pewnie w sanskrycie
i ten wierszyk przeczytasz.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1