Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

22 january 2014

Chłopcy z mojego podwórka

Chłopcy z mojego podwórka -
harcerze i rozrabiaki.
Nie dla nich była rozbiórka.
Nie grali ról byle jakich.

Nie obrastali też w piórka,
w jakie obrośli pętaki.
Chłopcy z mojego podwórka
nie chcieli żyć wśród jednakich.

Spieszyli się całe życie.
Sam Pan Bóg wiedział do czego.
Nie zawsze źle, przyzwoicie.
Dziś zabrał nam następnego.

Chłopców z mojego podwórka
ubywa na każdej zbiórce.
W obwódce czarnej laurka
podsuwa myśli, że wkrótce...

W pamięci ciągle się śmieją
wesołą, dziarską gromadą,
a wiatry chłodne wciąż wieją.
Oni w nich jadą... i jadą.

Dlaczego w takim pośpiechu?
Nie mogą doczekać zmiany?
Wiemy, nikt nie był bez grzechu,
lecz tylu było kochanych.

Wyrosły wysokie drzewa.
Nie gwiżdże nikt na nikogo.
Czy spieszyć się aż tak trzeba?
Iść można noga za nogą.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1