Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

6 february 2014

Zimowa panienka

Szła zimowa panienka.
Srebrno-biała sukienka.
Szal na szyi. Odkryte kolanka.
Zatonąłem w jej wdziękach,
lecz marzenie - udręka.
Pewnie ma już swojego kochanka.

Choć zimowa - rozgrzana.
Magnetyczne kolana.
Włos rozwiany. Rozpięty kożuszek.
Tego ciepła mi trzeba.
Szepcze coś bym się nie bał.
Jakiś sposób wymyślić muszę.

Czy to pani jest Zima?
Chciałbym panią zatrzymać.
Zdmuchnąć z powiek te śniegu drobinki.
Może przy samowarze
odnajdziemy świat marzeń?
Nie poświęcisz dziś dla mnie godzinki?

To się zdarza. A niech mnie...
że się Zima uśmiechnie,
gdy akurat ma przerwę w zajęciach.
Uwierzyć niepodobna.
Nie jest wcale tak chłodna.
Dobrze jest nie przestawać na chęciach.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1