Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

2 july 2014

Na gryfie życia

Opustoszała dzisiaj tancbuda.
Stary maestro na prochach śpi.
Może się jeszcze zbudzić go uda.
Tak pobladłego jakby bez krwi.

Obwisł. Rękami szuka podłogi.
Wciąż przebierają kościste palce,
jakby kolejne przekraczał progi
na gryfie życia w ostatniej walce.

Tylko mu uśmiech szelmowski został.
Utkwił w kąciku wymięty pet.
Nuta starego nie była prosta.
Solówką bluesa daleko szedł.

Grają mu pewnie anielskie basy,
aż przeszedł w drżenie toast w kielichach.
Wciąż niedopity - za trudne czasy
i za starego, bo jeszcze dycha.

Księżyc latarnią zaświecił w okno.
Pod drzwiami senna czeka dorożka,
a jemu śni się szczyt, tysiąckrotność,
zachwytów, bisów - klezmerów bożka.

Nie budźcie lepiej. Niech tak zostanie.
To może jego prawdziwa gala.
Tancbuda podła. Wino jest tanie.
Posiedźcie przy nim, gdy pusta sala.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1