Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

14 august 2014

Dzwonek

Naród nasz jest liczny. Zawadza na drodze.
Planom politycznym znowu wierszem szkodzę
wspominając cienie ze smoleńskich błot.
i nieludzką ziemię, malezyjski lot.

Znów zabrzmiała groźbą mocarstwowa mowa.
Modlitwa jest prośbą, by nas Bóg zachował.
Znowu się staliśmy przedmurzem, bastionem.
Kuklińskiego wizje nie są przekreślone.

Styropian się zawsze czarnym dymem pali.
Wszystkie nasze domy nim poobkładali.
Dobrze znają drogi i linie obrony.
Mówią nam otwarcie: - Kraj będzie zmieciony!

W jakiejkolwiek wersji - straty będą duże.
Choćbyś nawet nie chciał znowu być przedmurzem,
mieszkasz na tak zwanej, strefie buforowej.
Zamiary są znane i plany gotowe.

Ludzie żyć powinni tu uświadomieni.
Kto przygotowany - wiele może zmienić
i zamiar zniszczenia może się nie udać.
Zdarzały już nam się na tej ziemi cuda.

Cóż, gdy propaganda obrzuca nas kwieciem
o dostatku, raju, różne bzdury plecie.
Ludzie odsuwają groźne scenariusze,
a władza unika wszelakich poruszeń.

Naród nasz jest liczny. Zawadza na drodze.
Cierpliwość zdołamy utrzymać na wodze,
ale żartów nie ma i jest czas na zmianę.
Niech zamiar sąsiada pozostanie planem.

Chcesz mieć kraj spokojny - Szykuj się do wojny!
W sposób przemyślany. Nawet bogobojny.
Nie liczmy na pomoc i cudzą obronę.
Dziś nie biją dzwony, ale dzwoni dzwonek!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1