Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

21 november 2014

Mir i zbir

Jest pojęciem ironicznym
mir domowy w domu publicznym.
Domownicy są tam źli.
Czy prawo dziś z ludzi kpi?

Dopóki wyników nie ma,
nie mówmy, że to jest ściema.
Widzimy tylko sam lont.
Czy był trotyl? - powie sąd.

Bronią zasad w polityce
ci, co sikali na znicze.
Są od specjalnych poruczeń.
Gdy każą - policja tłucze.

Na wyborze każda władza
przywileje swe osadza.
Mały kruczek tkwi w ustawie.
Udało się prawu... prawie.

Może się przebrała miara?
Może pilot źle się starał?
Pewnie już się przechlapało:
"Polacy nic się nie stało!"

Nie może już kilku zbirów
w burdelu pilnować miru!
Mylić matkę z bajzel mamą!
Przecież to nie jest to samo!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1