Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

3 december 2014

To była walka

To była walka nieustanna o marzenie.
O naszą godność zaszczepianą nam od lat.
O przyzwoitość. O to niebo. O tę ziemię.
O to by ludzkie miał oblicze ten nasz świat.

To była chwila uniesienia i radości.
Niezapomniana, chociaż cień się obcy kładł.
Powracaliśmy do wolności, do polskości.
Wyrywaliśmy wszyscy murom zęby krat.

To była chłodna, ośnieżona noc grudniowa.
Byli też tacy, co nie chcieli żadnych zmian.
Zgarnęli wszystkich, a gdzieniegdzie, ktoś się schował.
Przygotowany dawno mieli w Moskwie plan.

To był Nasz Papież, był Prezydent w Ameryce.
Na Żoliborzu za Ojczyznę była Msza.
Wchodziliśmy tysiącami na ulice.
Przy koksownikach gołe ręce grudzień grzał.

To była zbrodnia. Mówią dziś - Założycielska!
Toruński Proces, a potem Okrągły Stół
i wyjeżdżały wolno z kopalń  czołgów cielska
i odsłaniano, co tam krył Katyński Dół.

To miał być przelot i Obchody i Rocznica,
ale dla kogoś miał być moment wielkich zmian.
Cała zniczami wypełniła się ulica.
Miał to być odwet, że im zakłócano plan.

To wszystko było, ale wraca nieustannie
w wyborczej kartce, w Wielkich Marszach, w rządzie Unii.
Zbliża się Grudzień - ten Trzynasty. Czy śnieg spadnie?
Czy znów wyjdziemy? Oburzeni! Niepotulni!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1