Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

9 april 2015

Bez wymiany żarówek

Tym razem już była ochrona
i wszystkie paliły się światła.
Pogoda jak wymarzona,
a przecież wyprawa niełatwa.

Tym razem działały kamery,
a lot chyba nie był wojskowy.
Nie przejdą już takie numery
i żarty z państwowej głowy.

Rodziny oprawców, być może,
gdzieś stały w tym zgromadzeniu.
Głowy opuściły w pokorze
i myśli ukryły w milczeniu.

Bez modlitw się chyba obyło,
bo w duszy modliła się władza.
Myślała, co było - to było.
Nikomu dziś nie przeszkadza.

I tacy i tacy tu leżą,
być może, że tamtych jest więcej.
Tu w żadne powtórki nie wierzą,
że znowu ktoś maczał w tym ręce.

I tylko ten chichot historii
poruszał na drzewach igliwiem,
a my go słyszymy pokorni.
Patrzymy na wszystko cierpliwie.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1