Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

11 august 2015

Ciężarówka

To była wielka ciężarówka,
a każdy miał swój pas.
Aż strach pomyśleć by o skutkach.
Zadecydował czas.

Nagle wjechała z bocznej drogi,
wypadła za jej łuk.
Różne są orientacji progi.
Ten chyba wskazał Bóg.

To jest codzienność w serpentynie
warszawskich, nowych szos.
Ktoś zastanawia się, ktoś ginie.
Przypadek? Ślepy los?

A nurt pojazdów wartko płynie.
A ludzie w nim jak mrówki.
Czasem źle trafisz. Czasem miniesz
niedzielne ciężarówki.

Widmowe, wielkie, niespodziane
z ładunkiem piasku dużym,
a z drugiej strony widzisz ścianę
i koniec swej podróży.

I my to nazywamy życiem.
Już teraz jest standardem.
A ono takie słabe, tycie...
i bywa losu żartem.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1