Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

16 november 2011

Wiersz, którym autor odpowiada na liczne apele krytyki i jedną prośbę pana K. A. z Opola

Wielcy znawcy spadłych liści.
Czosnkiem pachnący sadyści
o wytrawnym bardzo smaku.
Piewcy szczególnego znaku,
który kaleczy polszczyznę.
Ci którzy niejedną bliznę
na polszczyźnie uczynili.
Nie chcę byście wiersz chwalili,
lub zechcieli go promować.
Lepiej w nos mnie pocałować
niż się o uznanie bić.
Całujcie mnie wszyscy w rzyć!

Właściciele szarf, orderów.
Ci, co dostęp do papieru
i do druku rozdzielają,
którzy się za znawców mają
obowiązujących trendów.
Ci, co z sowieckiego spędu
wielkie mają koligacje
i niepodważalne racje
w tym co dobre jest, co złe.
Całujcie mnie! (Wiecie gdzie!)
Poezjo się za nich wstydź!
A oni mnie mogą... w rzyć!

Ślą mi prośby i apele,
"że publikuję za wiele,
że to młodzież przecież czyta,
że rzecz nie jest pospolita,
tylko wysublimowana.
Nie ma prawa być uznana
za wielbioną tutaj sztukę,
bo ośmiesza tu naukę
i podsuwa brzydkie wzorce!"
Jeszcze raz proszę nadzorcę,
by nie zwlekał i się skłonił!
Potem laur zdjął ze skroni,
a z buzi tasiemca nić
i wtedy mnie może... w rzyć!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1