Marek Gajowniczek, 4 july 2018
Krakowskim targiem zamknęli temat!
Nie ma wygranych - przegranych nie ma.
Czyli... tym targiem na Kazimierzu?
Każdy swą gorycz w milczeniu przeżuł.
Wątpię, by sposób podobał mu się.
Zawsze jest zgoda na Emausie!
Po co dalekie wyciągać wnioski?
Wszyscy to wiemy - targ jest żydowski.
I zawsze z panem o zakład idę -
Zgodą się kończy, targ żyda z żydem!
Jeśli o zgodnych marzysz wynikach -
Zawsze wynajmuj żyda - prawnika!
Każdy ustąpił - każdy ma swoje!
Ale co na tym zyskali goje?
Pewnie najwięcej! Przeszło bez wstydu!
Jak zwykle wszystko zwalą na żydów!
To po co mówić, że targ "krakowski"?
A czy to nie ma już żydów polskich?
Pewnie się teraz w głowę popuka,
kto mądrych żydów na wyspach szukał!
Może zrozumią nim się ogarnią...
Zawsze najciemniej jest pod latarnią!
Marek Gajowniczek, 4 july 2018
Wiedzą dobrze politycy,
że argumenty są niczym.
Formą usprawiedliwienia,
która niczego nie zmienia.
Choćbyś gadał do znudzenia,
polityk ma polecenia
i jedynie ich się trzyma,
jeśli pragnie się utrzymać.
Komu więc na prawdę służy
wystąpienie, gdzieś w podróży?
Mówcy! I wyłącznie jemu...
że coś chciał, a jednak nie mógł!
Marek Gajowniczek, 3 july 2018
Zapomnieliśmy o tym, że to
sprawiło jedno, dziwne veto.
Że całkiem nowa jest ekipa,
której już nikt, o nic nie pyta!
Że przez zwykłe zrządzenie losu,
znalazł się pogodzenia sposób.
O wykluczonych przeciwnikach,
nie dyskutuje już publika,
jakby nie było chyba o czym.
A przyszłość? - Znowu nas zaskoczy!
Znów posiedzenie nadzwyczajne?
Czy ktoś, gdzieś widział służby tajne?
Nie ma! Są tylko Dwa Teatry!
To jest już gra w otwarte karty.
Rolka opiera się na wałkach.
Można odchodzić jak Nawałka
i obojętnie, kto nastanie,
nie nazwiesz tego rolowaniem.
Marek Gajowniczek, 3 july 2018
Przezwiska chyba wszyscy mają.
W dzieciństwie wciąż słyszałem: Gajos!
Czas zmienił je na rzymskie: Gajus!
A potem miano już w zwyczaju
Nazywać stale mnie: Gajowy.
Nie brano tego w cudzysłowy.
Zastanowił mnie dziś tekst taki:
"Nie ma przypadków, a są znaki!"
I byłoby to nic takiego,
Lecz myśl to księdza - Małkowskiego!
I odtworzyła mi się w głowie
U księdza Małkowskiego spowiedź
I wrażenie o wiele głębsze,
Gdy wzrokiem znalazł mnie w Katedrze
Akurat On... z Panem Jezusem.
I dziś się zastanowić muszę,
Czy rzeczywiście to był znak?
Że może nie trzeba, aż tak
Kojarzyć słów oraz zdarzenia.
Wystarczy mi ciepło wspomnienia,
Lecz w tle jest pewna wyjątkowość
W tym wierszu zamieniona w słowo:
"Nie ma przypadków, a są znaki!"
Radość, że mamy Księży Taakich!
Marek Gajowniczek, 3 july 2018
Urzędniczyna usiadł, wszczyna
przeciwko Polsce procedurę,
a ci, co nami pragną władać,
muszą publicznie się spowiadać
przed orwellowskim, tłustym knurem,
co swoją wciska nam kulturę.
Nie ma innego w świecie państwa,
które by zniosło tyle draństwa
i publicznego pohańbienia.
Zmieniamy tylko, aby zmieniać
wysyłanych ambasadorów.
Bolszewia wdarła się do dworów.
W upadłym dworze tworzą loże,
fundacje i stowarzyszenia
i traktują o wiele gorzej
tych, którzy resztkami sumienia
bronią szarpanej Ojcowizny.
Niewiedza tworzy snów mielizny
na ekstrementów głównym nurcie.
Strażnik wywiesił spis na furcie
wybrańców, którzy próg przekroczą,
a niedostepna ludzkim oczom,
śmieje się w kułak tajemnica.
Nikt się już niczym nie zachwyca.
Po klęsce jest kolejna klęska,
a partia - prostytutka męska,
uciechy obcym knurom sprawia.
Nikogo to nie zastanawia.
Na wielkim zwierzęcym folwarku
skryta poezja w zakamarku,
chce częstochowskim limerykiem
pouczać znudzoną publikę,
jak przełamywać zniechęcenie,
lecz nawet słów samogwałcenie
nie zwraca niczyjej uwagi.
Powaga oraz brak powagi
nie odnoszą żadnego skutku.
Morału nie ma. Witaj smutku.
Marek Gajowniczek, 2 july 2018
Ludzie się cieszą na świecie.
Twarze uśmiechem malują,
a w mordobijskim powiecie
płoty dla dzików montują.
Usiadła nuda w opłotkach.
Żart się w dziennikach wałęsa.
Po domach przeleci plotka,
że sołtys chodzi na rzęsach.
Współczują mu gospodynie
i znoszą do izby ławy.
Stres sołtysowi nie minie.
Przyjeżdża poseł z Warszawy!
W Warszawie kac jeszcze większy,
przez media wciąż się przelewa.
Już nie da się nic upiększyć.
Nie wiedzą - płakać, czy ziewać?
A w świecie, albo wiwaty,
albo powroty do domu.
Skąd tylu takich bogatych?
Skąd na to wszystko wziął komuch?
Już dawno wie, jak wybierać
powinien wkrótce lud boży.
Unia chce więcej zabierać.
Rząd pięćset plus mu dołożył.
Lecz tam się cieszą i skaczą,
a śmiech się nam nie udziela.
Coś niby ludziom tłumaczą.
Zagoi się do wesela?
Znikła radość o poranku
Słup w płocie wygląda krucho.
Nie wspominając o dzbanku...
Dopóty... dopóki ucho...
Marek Gajowniczek, 2 july 2018
Sytuacja jest przebrzydła,
bo ktoś kraj wprowadził w sidła.
Teraz trzyma nas za słowa,
gdy się sam zagalopował.
Bez pomysłu gdzieś się zaszył,
lecz nas nieustannie straszy,
że aż poplecznicy bledną,
a nam przecież wszytko - jedno!
Potrafimy w nos się śmiać!
Nie umiemy wciąż się bać!
I to ich najbardziej boli.
A możemy też przysolić!
Niemożliwe - jest możliwe!
Przekonanie jest fałszywe,
że żadnego wyjścia nie ma.
Sposób? - ukrywany temat.
Miarka też się przebrać może,
a i z najgorszych położeń
wyjście samo się otworzy,
gdy je wskaże palec boży.
Obojętność jest tą szansą,
przeciw francom - Timmermansom
i największych wrogów trzech,
rozbroić może nasz śmiech!
Niech ta pani z telewizji
pozbędzie się hiopkryzji
i nie straszy Unią ludzi!
Naród może się obudzić.
Marek Gajowniczek, 2 july 2018
I poważni dziennikarze
biorą kasę za blamaże.
Uczyło ich już przedszkole:
Bierz! Żadna kasa non olet!
Ludziom trzeba kłaść do głowy,
że podpisanie umowy
jest sukcesem samym w sobie.
O aneksach się nie powie.
Media są jak wańka-wstańka.
Jeśli milkną - rosną w bańkach.
To ich nałóg - brzydka mania.
Jest kampania? - Jest kompania!
To ich zawód! To ich praca!
Nie ma moralnego kaca,
kto w nagonce udział bierze,
gdy się trzyma na rowerze.
Są w tym bystrzy. Są w tym sprawni.
Każdy przestrzega: Nie spadnij!
Wszedł dziś przepis! - muszą krzyczeć,
choć niewielu on dotyczy.
To ich praca. To ich rola.
W język by się ugryźć wolał,
jednak robi dobrą minę,
bo on teraz jest mainstreamem!
Marek Gajowniczek, 1 july 2018
To jest wojna hybrydowa.
Wstyd i prawdę zawsze chowa
i powstaje w jej efekcie
zamiast miodu, beczka z dziegciem!
Ale kto się tym przejmuje?
Sobie tylko markę psuje,
czując smród - wewnetrzny przymus:
Więcej dymu! Więcej dymu!
Ktoś, kto wyrósł na zadymie,
widząc, co w Motławie płynie -
czerpie z tego i dolewa,
przekonany, że tak trzeba.
Wchodzi na pochyłą równię!
Niełatwo się ukryć w gównie!
Żadna dyplomacji sztuka
nie dociera do nieuka.
Kto pod kołdrę głowę schował,
lub się nagle rozchorował,
jeszcze wyraźniej poczuje,
że niczym nie decyduje.
Ludzie jednak dobrze widzą,
tych, co dziś z powagi szydzą
i jaki jest państwa stan,
gdy nie wyszedł żaden plan!
Myśli wojna hybrydowa,
że potrafi tak skołować
emocjie, sądy, rozumy,
by brać fetor za perfumy?
Lecz taka porażek seria,
to nie żadna perfumeria,
tylko najbrudniejsza z wojen,
w której żyd walczy o swoje!
Ciągłe brudem wojowanie
niszczy wszelkie zaufanie
i diabelski plan Sorosa
może ruszyć bryłę z posad.
Rośnie afer góra gnojna.
Strumień kłamstwa partie toczy.
Propaganda jest upiorna.
Wojna nam spogląda w oczy.
Marek Gajowniczek, 1 july 2018
Jeżeli Ona chce...
To nie ma co przepraszać...
To dobrze jest? Czy źle?
I nie trzeba rozgłaszać!
A kto dotąd nie sądził,
By sama z siebie chciała -
Ten , widać, że pobłądził
I teraz sam "da ciała".
Jeżeli Ona chce...
To chyba chcieć ma prawo?
Nie wypada rozgłaszać
na lewo i na prawo...
Czy On się nie spodziewał,
że Ona będzie chciała?
Tu się zachować trzeba,
choćby go rzecz bolała!
Jeżeli ona chce...
A jest już po terminie...
On chyba o tym wie...
Głowę zawraca gminie...
Jeżeli wyszła z mykwy -
oczekiwać ma prawo!
Ma obowiązek! Przykry..?
To zgodne jest z ustawą!!!