oczy jak pustynia, 17 july 2012
ubrana w długą czarną bawełnianą sukienkę
wybiegłam w stronę jeziora na otwartą plażę
aby dojść do siebie po iluzji która mnie
nabrała wymagałam ciszy ale głowa ciężka
od zmęczenia buzowała na słońcu i nastąpiło
krótkie spięcie wpadłam w zakręt narzucając
samozaciskową pętlę dwulicowi ludzie
obiecywali zdystansować do świata czyniąc go
bezpiecznym wiedziałam że wpuszczają w kanał
a mimo to zaczęłam spadać w dół
wypełniony żalem na szczęście chwyciłam się
słów jakie chciałam usłyszeć znów potrafiłam
zebrać myśli odtrącone na bok wyszłam
poukładana w siłę z jasno nakreślonym planem
oczy jak pustynia, 15 july 2012
podobno urodziłeś się w nienaruszonej błonie. ciekawe,
że dzisiaj prowadzisz walkę z wynalezionym wrogiem,
który chce wszystko zniszczyć, nie akceptując jasnych
definicji. przywiązany do kieliszka zapijasz zdławiony
głos sumienia i trudno ci jest się (na nogach) utrzymać,
powstać z upadku, zaistnieć o własnych siłach. nie masz
nikogo i o czym pogadać. łowisz wodę w mętnej rybie,
szukasz całego w dziurze, stogu w igle siana, niezmiennie,
od początku, sposobem niewłaściwym, próbujesz gonić
świat, mając w zanadrzu tysiąc powodów aby się napić.
nienawidzisz świąt, życzeń, rodziny, nałogu. może i chciałbyś,
ale nabity w butelkę nie potrafisz zmartwychwstać.
oczy jak pustynia, 8 july 2012
wieczór bezznaczenia plus lokal
w którym nikt od dawna nie tańczy
ciężki aromat kawy trunków i los
porzuconych miesza w głowach
zawieszona nad filiżanką kawy
popatruję jak jedna para kłóci się
popycha i ona upada wylewając
żale on podnosi ją niczym krople
wody podtrzymuje na duchu
po czym odpływają w nieznane
poruszona nie wiem co zrobić
z oczami o rzut beretem dalej
anioł - nie facet w normalnym wieku
skinieniem głowy zaprasza do siebie
podchodzę nieśmiało poprawiając
włosy sprawdzam czy się znamy
wstał strzepnął nieistniejący pyłek
z ramienia wyciągnął rękę i zrobił
wrażenie przysiadłam się obok
kokieteryjnie zaplatając
nogi kelner przyniósł browar
i miedziany wermut rozgorzała wojna
z podstępnym wrogiem
bezlitośnie zabijał szare komórki
szukaliśmy schronienia rano
obudziłam się w wymarzonych
skrzydłach leżałam bez słowa
namiętnie przypominając sobie
gorący wieczór nagle zerwałam się
jak z wykładów pod prysznic
w biegu zatrzymało mnie
lustro pokręciło z niedowierzaniem
głową i wysłało po rozum
- kurwa kto nastawił budzik!?
oczy jak pustynia, 28 june 2012
przez moment wszystkie wiersze
tłoczą się wokół głowy
wyglądam jak lampka
w świetle ciem lub księżyc
który ziębnie od własnego chłodu
po skórze przebiegają dreszcze
szukając przejścia
na drugą stronę
nie mogę oddychać
/szkic, na gorąco podany - inspirowany/
oczy jak pustynia, 25 june 2012
zedrzyj ze mnie to wahanie czy słusznie czynimy
skoro wstydu nie ma a wizje rozwiane
jak włosy bez śpiewu
tylko czułość głupia ręce rozbiegane
rozpalone chwilą
ubierz mnie w ramiona jak w ciuchy Versace
i nie pozwól odejść w potencjalną ciszę
błogie ciężkim czyniąc
12.01.2010
oczy jak pustynia, 25 june 2012
nieskończone studia lecz nie w ciemię bity
przyjemna aparycja i w dotyku konkret
tartuffe - cynik
kadzi przy browarze zanęca uśmiechem
i dostrzega siebie w rządzie parlamencie
w rzeczywistości
boleśnie odbiega od własnych przekazów
przestaje być lepem dla rozumnych kobiet
które go wyniosą
w aleje nędzarzy
styczeń 2010
oczy jak pustynia, 24 june 2012
właściwie uważałam że nic nas
już nie łączy i dzieli rozmowa
tymczasem miałam sen -
byliśmy blisko siebie
odkryłam się i przestałam
bronić pragnęłam abyś stanął
przede mną nago z zawiązanymi
oczami i skoczył
głową w przód
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 june 2012
wiatr jak w amoku szalał
biczami deszczu smagał
połamał drzewa
i skrzydła
szedł więc
niczym wierny pan do swojego psa
nagle skamieniał
spuścił głowę
zapłakał
wiadomość dostał z góry
/nie zdążył/
ktoś na drodze przejechał pijaka
2008-12-03 / 09:40:23
oczy jak pustynia, 23 june 2012
możesz machnąć ręką
na słowa nawijane szeptem -
nie potrafię nic zrobić abyś myślał
miłość jest we mnie
snem który miałam w nocy
dziś odnajduję się
w bezustannych metamorfozach
podtrzymując równowagę pomiędzy
oczy jak pustynia, 19 june 2012
w mieście padaliśmy jak kawki
więc gdy tylko ruszył weekend coś w nas
wstąpiło aby uciec od zgiełku i smażyć się
w coraz większym piekle
wieczorem kiedy mieliśmy dość
w czubie Adam przepadł niczym szansa
na ćwierćfinał w Euro
instynktownie szukaliśmy a on
jak gdyby nigdy nic nagle wyszedł
z jeziora ubrany jedynie
w gęsią skórkę