Poetry

Miladora


Miladora

Miladora, 29 september 2012

pantomima

niełatwo spalić popiół zbyt ostrym tkwiący gwoździem
gdy znów kurtyna spada następny aktor znika
z proscenium tylko sufler wciąż gapi się przeciągle
 
i niemą podpowiedzią
na ustach myśl zawisa
 
skazując gestem słowa prowadzi dłoń na oślep
przez dogasanie żaru w ostatnich świec płomykach
jakby nie było nigdy żadnego przęsła w moście
 
sklepionym w ciemne niebo
drążące szczyt urwiska
 
niełatwo zebrać myśli gdy krążą gdzieś przelotem
kiedy w gałęziach tętnic jedynie zegar tyka
w gardle zapętla dźwięki milczeniem cisza rośnie
 
i pnie się niczym drzewo
kropelką krwi zastyga
 
wikłając smutne gniazda czas nadal wre za oknem   
przez które żadnych ptaków zaśpiewu już nie słychać
zostają tylko gesty i oczy wciąż samotne
 
niczego nie dostrzegą 
w kolejnych panopticach 





Przepraszam, czy to jest wiersz akcji,
bo chciałam Florianka zadowolić. ;)))


number of comments: 17 | rating: 17 | detail

Miladora

Miladora, 29 september 2012

akwamaryn

uciekają dni wrześniowe znika z oczu noc za nocą
znowu chwile deszczem wkroczą zanim sny porzuci lato
i rozpocznie się maraton zwiędłych liści w barwach żółci
 
już jest późno będzie później gdy w szarości miasto zgubi
ścieżki torów ślady ludzi pozarasta październikiem
trotuary i ulice w sennych oknach gasząc światła
 
potem zmierzchy stopi mżawka i zszadzieje u przedświtu
na obrysach krawężników cukrząc gzymsy i gałęzie
jakby czas rozpostarł blendę i w migawkach zdjął obrazy
 
rozświetlane coraz rzadziej poprzez nieba chmurne grodzie
będzie jesień – pora brodzeń w mgle i słocie – już niedługo
spłyną do niej bladą smugą zawczorajsze dni wrześniowe  






A miałam, cholerka, nie pisać już o jesieni. ;)))


number of comments: 34 | rating: 18 | detail

Miladora

Miladora, 26 september 2012

nieskończeniec

kiedyś powrócę
tak czy owak
 
skrzypieniem drewna w starych progach
wiosennym deszczem płatków wiśni
w odbiciu dawno zblakłych myśli
rzuconych lekko czyichś słowach
 
kiedyś powrócę
tak czy owak
 
na wpół zetlałym skrajem mapy
w obrazach gestów i melodiach
pianą na fali szeptem morza
kolorem sukni w głębi szafy
 
kiedyś powrócę
tak czy owak
 
w pożółkłych listach i rozmowach
ziemią pachnącą pod sosnami
w kosodrzewinie hen u grani
zatartym śladem na bezdrożach
 
kiedyś powrócę
tak czy owak


number of comments: 38 | rating: 27 | detail

Miladora

Miladora, 24 september 2012

Chałą marsz

Piszcie, bracia poeci!
Bo już poezja nie ta.
Ciszej tam, publiko!
Dzisiaj głos ma
naczelny
Dyletant.
Piszcie – nie róbcie przerwy,
bo ciągle wierszy za mało.
Zajeździmy kobyłę poezji! −

Chałą!
Chałą!
Chałą!

Hej, wierszokleci,
walcie
słowo za słowem!
Zali już rzeka wyschła do końca
a piórom stępiły się dzioby?
Niech się sklerotyk wieszcz pręży,
nie będzie więcej olśniewał –
chałtury nikt nie zwycięży!

Zlewać!
Zlewać!
Zlewać!

Za morzem klęsk błyszczy Olimp,
więc piszmy wciąż nowe i nowe,
jak leci i do woli.
Niechaj zwyciężą wiersze chałowe!
Chociaż wieszcz chce nas zdusić hałasem,
a metafory piszczą jak koty,
górą będą na zawsze te nasze:

Gnioty!
Gnioty!
Gnioty!

Zali pióro nam zdechnie?
Mówimy głośno - wała!
Prędzej
jaja utniemy wieszczom.
Niech zawsze górą jest chała!
Naprzód – co tam brak rytmu,
to częstochowa lśni zniczem!
Zduśmy świat bez pomysłu:

Kiczem!
Kiczem!
Kiczem!




Parodia wiersza "Lewą marsz" - Majakowskiego.
Specjalnie dla Jacka Sojana, żeby nie marudził. ;)))


number of comments: 58 | rating: 30 | detail

Miladora

Miladora, 24 september 2012

bajdurka

jesiennica latawica
z wiatrem liśćmi prądem rzek
po gałęziach kalenicach
leci biegnie a na mech
spada kropla bladej rosy
nieuchwytne ślady stóp
zaplątane w cienie nocy
i szkarłatem lśniący głóg
 
biegnij biegnij lecz zaczekaj
na pachnący ognisk dym
błyski słońca w rwących rzekach
i przekwitłych wrzosów pył   
 
latawica jesiennica
połaciami zeschłych traw
i w kominach świerszczy dzisiaj
jakby konik polny grał
na skrzypeczkach z drewna futryn
w szparach okien sękach wrót
kiedy dzień już coraz krótszy
i odleciał ptaków klucz
 
biegnij biegnij niech pogoda
w kalejdoskop zmienia dni
a w szufladach i komodach
poukrywa letnie sny


number of comments: 24 | rating: 19 | detail

Miladora

Miladora, 23 september 2012

miód i melisa

nie śpijmy
nie warto gdy wieczór tak piękny
połacie wrzosowisk świetleją gwiazdami
i włóczy się księżyc srebrzyście niesenny
po polach – kochany
 
już pora by magii milczenia dopełnić
wiatr liście unosi w ostępy bezgranic
gdzie płyną żaglówki z czapeczek żołędzi
i niebo – kochany
 
po blasku strumienia pójdziemy w głąb nocy
w gałęzie uroczysk wpleciemy aksamit
głogowych lampionów by ciszy nie płoszyć
wśród ptaków – kochany
 
czas rękę położy na tarczy w zegarze
a rosę fioletów i zioła nad ranem
posplata i zamknie wrzosowym witrażem
na zimę – kochany


number of comments: 44 | rating: 27 | detail

Miladora

Miladora, 23 september 2012

do diabła z liryką

po jaką cholerę pisać ciągle o jesieni
lub nie daj boże czytać – przyszła to przyszła
równie nieunikniona jak wieczne odpoczywanie
i ręka fiskusa – na szczęście nie dublują się
chyba że doliczone zostanie myto
za przejście graniczne
 
na razie płacę ziemskie frycowe od pogody
i stanu wkurwienia na czas rozciągnięty
między latem a wiosną – mam debet 
stąd uparte myśli o niedźwiedziej gawrze
czy swobodnych odlotach
 
na dzisiaj brak rozwiązań – jutro i tak nastąpi
zakręci wrzecionem ukłuje lecz nie uśpi
adwokat czeka na honorarium – parszywy
książę a pocałunek jest domeną tylko
śniących kobiet
 
zakładam się z sobą
o rozlane mleko


number of comments: 39 | rating: 18 | detail

Miladora

Miladora, 22 september 2012

pejzaż na dwie smugi w jesiennym zaokniu

wrzesień płynie wśród rozjaśnień     
                             kłębiąc w liściach blade chmury
wydobywa barw alhambrę
                                  drzew zgaszony awenturyn
korowodem przez ulice              
                          mkną sylwetki w zwykłym pędzie
blask pokrywa dzień mastyksem
                                    światłocieni snuje przędzę
w górze nitki ptasich lotów
                                      pajęczyną zdobią miasto     
bluszcz spowija ażur płotu
                                        jak ostatni letni bastion
chłód zakrada się o zmierzchu            
                               czarne koty kryjąc w sieniach
pod butami wśród szelestu
                                    zwiędłych liści tylko ziemia
spada kasztan jeden drugi                    
                                     i pod stopy gdzieś umyka
nie ma co się dłużej łudzić
                                      to jesienny już wernisaż





Ostatni wiersz o jesieni (mam nadzieję)
i to tylko dlatego, że dzisiaj jest jej inauguracja. ;)


number of comments: 26 | rating: 18 | detail

Miladora

Miladora, 22 september 2012

Pergola

Jest znane, nieznane, drzwi dzielą je tylko,
gdy prosto przed siebie dochodzisz do kresu.
Zastygasz na progu, nie patrząc skąd przyszłaś,
w bezruchu, choć droga wciąż wiedzie daleko.
Nie wiedzie daleko. Nie ten raj czy piekło.
Znów źródło następne wysycha za twarzą,
a w palcach jedwabna nić snuje się miękko,
ucieka w labirynt pustym kalendarzem.
Nie schylasz się po nic, bo nic nie zgubiłaś,
niepamięć zaledwie gdzieś w tyle została
i przyszłość jak przeszłość sprowadza w minimum,
choć palce wciąż przędą wskazówki zegara.

Niech przędą, niech lecą
w cień drzewa za rzeką.


number of comments: 23 | rating: 21 | detail

Miladora

Miladora, 21 september 2012

zdrowie panie Juluś

skręcona liściasto pogoda a w szybach
cwałuje znów półmrok galopem
i z miejsca się marzy nalewka na wiśniach
do wtóru z miksturą zza okien
 
kosztuję i dumam dowalam spirytus
potrząsam przysuwam do krzesła
a potem rozkoszy ech próżen dosytu
wychylam kielicha – to pestka
 
wiśniowa raptownie utyka mi w gardle
dla obcych wciąż twarz jednakowa
a w lustrze konterfekt krztuszonych ponagleń
by przed nim natychmiast się schować
 
poprawiam by zgasićgwiazdę ognistą
nicością się przed chcąc wymigać   
wtem w oczach błysk gromu i potem już wszystko
na blasków się tęczę rozmywa
 
lecz modlić się za mnie nie trzeba – szklaneczkę
najwyżej wychylić za zdrowie
bo płaczu choć bliski wypiję i resztę
na pewno w mogiłę nie złożę


number of comments: 10 | rating: 15 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1