8 september 2013
Modlidło
Od lat na najważniejszej ścianie. Zawsze nad łożem.
Poczciwa polska pyza. Krew z mlekiem. Tylko usta maźnięte
ostrym karminem w hollywoodzki ciup.
I kędzierzawy blondyn z hebanowym wąsikiem. Dziw natury.
Prawie przez pół wieku w tę samą stronę uśmiechnięci.
Ona cała w tiulach. On w obowiązkowej czerni upstrzonej muchą,
Niejedną, bo kopiowaną przez pracowite miejscowe owady.
Przykładnie przechodzą przez oczy kolejnych zstępnych,
chociaż najmłodszy wnuk zauważył – dziadzio był przecież łysy
z dziada pradziada.
A nieco starszy, wyjątkowy bystrzacha, odkrył
że pan młody jakoś filuternie przymrużył oko.
Czyżby powątpiewał w zasadność wianka panny młodej?
W niewinną biel stroju?
Dajcie spokój, i tak nie zdejmiemy – zawyrokował ojciec