Poetry

cieslik lucyna


older other poems newer

22 september 2013

Taka już jego dola

trudno cóż począć już taka dola
zwinął manatki i poszedł sobie
zanim nadeszła jesienna pora
to jeszcze zdążył do sadu pobiec

spotkał po drodze smutnego jeża
i pogawędził z nim małą chwilę
do przeprowadzki on się zamierza
już zwiędłych liści nazbierał tyle

pszczoły też w ulu bardzo zajęte
i dla nich jesień czas pracowity
miód wybierają na zapas chętnie
cukrzany syrop wypiją przy tym

bocian jest smutny czas byle jaki
opuszczać nie chce na dobre kraju
u nas zimują wróble i szpaki
a on powróci w kwietniu lub maju

w stan przygnębienia często popada
za duże naraz dla niego zmiany
wizja przyszłości jawi się blada
on strach na wróble zwykły słomiany

i nikt pocieszyć nie chce biedaka
komu potrzebne straszydło teraz
usiadł na ławce cicho zapłakał
będzie się błąkał i poniewierał

L.Mróz-Cieślik






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1