Poetry

Arwena


Arwena

Arwena, 8 january 2012

szaniec

przebiegła droga
skręca a nie muszę

kamień w wodę

 
przesłodzone wlewam do boku
słonym palcem zatrzymujesz
pierwszy zryw 
pęka

zawodzisz


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Arwena

Arwena, 6 january 2012

kwiaciarka

wczorajsze zwiędły
przyślijcie kolejne
powiązane w pary
nie muszą być piękne

nacieszę zmysły dotykiem
podarowanym
nie zagląda się w płatki
nie pachną ale są takie świeże
i lubie patrzeć na nagie

zabieram się do pisania
jeden ruch
przelewam
wystarczy dla dwojga


number of comments: 7 | rating: 12 | detail

Arwena

Arwena, 5 january 2012

Dominika

kruche podane delikatnie
w płatkach jaśminu 
na słonych kamieniach
wąskiej i krótkiej drogi

modlitwy wracają
kiedy odchodzą małe szczęścia

przytulone do twarzy wciąż ciepłe
dłonie przykrywają pragnienia
jeden zimny skurcz wystarczy
by złożyć skrzydła
wrócić nasionem do ziemi

pociemnieją obrazy
nikt nie zadba o chwile
nie zmieściły się w ramy


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Arwena

Arwena, 4 january 2012

tren

myślałam małe dziewczynki
noszą zawsze białe sukienki
każdą raz i odkładają na później
matki prasują zawieruszenia 
ukrywają dekolty
żeby nie było widać spod skóry
czy jest żywa 
kiedy czerstwo obnażają piersi
z białych sukienek
nie wyrastają kobiety


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Arwena

Arwena, 30 december 2011

mały krok w nowy rok

anioł pasterzom mówił
do mnie słowem nie pisnął
mam alergię na pierze
chociaż kręcą mnie aureole

przybieżeli do betlejem
nie dam rady panowie
czekam w powrotnej drodze
chętnie zaciągnę się do żłóbka
ale za rok może będzię więcej

idą trzej królowie
ale ja czekam na księcia
i tak
upieram się co do konia
królestwo mam
spokojnie
dwa przejściowe pokoje

szukam szczęścia
a jak znajdę choć czyjeś
chętnie podwoję



;)


number of comments: 7 | rating: 16 | detail

Arwena

Arwena, 26 december 2011

dni na podobieństwo swoje

parady miłości więdną poza miastem
tam się garną zboża między kochanków
i wyłuskują dzieciątka z wiotkich skorupek

kobiety biesiadują na kolanach rycerzy
w zimne zbroje więdną  delikatne calie
wpinając biodra między zardzewiałe trzaski

koloruję wycinanki z trawy
moje chabry dosięgają nieba
piją błękit
maki więdną na brzuchu
przesiąkając czerwienią
w głowie szumią drzewa 
ptaki rozdmuchują pióra na wiatr
niosąc w zakątki słowa
wypłukane z wierszy

z mgły rozpuszczonej 
w nagim słońcu
prześwituje nadzieja

przez halkę widać smukłą 
sylwetkę cienia

odchodzi


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Arwena

Arwena, 25 december 2011

pasterka w piżamie

herbata bardziej czarna 
słona earl grey w torebce
jeszcze poudajemy święta
ona przemoknięta
ja obok drzemię

kolędujcie 
tak łatwiej znieść ciszę przy stole
posłucham jak wśród dziennej 
żal się rozchodzi westchnieniem


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Arwena

Arwena, 24 december 2011

po świętach

będzie dalej

śnieg się skończy
górami zejdą połacie
zacni  szczodrzy
zatroskani wobec siebie
zniesiemy kolejnych świąt 
przesilenie

i choć nas nie ma
w lustrzanej bombce
jak anielski włos łaszę się do ciebie 
matka pyta a byłeś dla niej dobry?


poczekam 
spełnisz się
wigilijnym życzeniem


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Arwena

Arwena, 22 december 2011

w zielone zagrajmy w zielone

wiem że często do ciebie piszę
mieszam w nieswoje sprawy
lecz proszę poświęć mi jeszcze chwilę
i rozwiej moje obawy
 
widzisz to drzewo w moim ogrodzie
na którym gałęzie słabe
tam często siadam z czarnymi krukami
i pewnie oddycham na jawie
 
ptaki uważnie patrzą się w niebo
jakby tam było coś więcej
więc ja się pytam Boże czy możesz
sprawić bym wpadła mu w ręce?


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

Arwena

Arwena, 21 december 2011

widzisz mała tak już jest

tradycja niesie cztery kilo kapusty 
w siatkach po dwa na każdą rękę
w mięsnym powstrzymuje odruch wymiotny
właśnie przywieźli cielęcinę
na rynku wybiera niemożliwe
kilogram truskawek i krem z filtrem
pęto kiełbasy wabi psy
do kolacji siadają przy schodach
kot czeka na swoje uht 
króliki dogryzają zwiędniętą marchewkę
w końcu tradycja zapala papierosa
marznie w oknie 
liczy ile zostało do pierwszego
wraca do zimnej kuchni
przepala cebulę na brązowy smak 
ma ręcę wyciętę z tektury
dobrze ciagną wilgoć
może bez przeszkód
zmywać gary i podłogi

jedna myśl nie daje jej spokoju
choinka
dokonuje wyboru i plastikowy samorodek
trafia pod surową ocenę dzieci
na pytanie po co
te ciasta schaby i śledzie
tradycja unosi się ponad stół
na szeroko zbuntowanych ramionach
próbuje udźwignąć 
spokojnych i rodzinnych świąt 
zapada się pod fartuch 
bardziej milknie cicha noc 
spod stóp wypadają kapcie
a ona w ostatnim geście
rachunku sumienia
sprawdza datę ważności na chlebie
prasuje białe bluzki
ceruje rajstopy
nakłada odżywkę na włosy
maluje paznokcie odświętna
odgryza metkę z majtek
i wchodzi do domu

i nikt nie czeka
poza choinką 
która nie świeci w ciemnościach


number of comments: 8 | rating: 9 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1