18 december 2012
bezbrzeżne projekcje
w plastikowej karuzeli
poza rzeczywistym dotykiem
źle skorojne marzenia
współczesności
ciągły sen neuromentalne uderzenia
bieg po kroku potem marsz
bez padnij
grawitacja robi swoje
ropą w oczach maluje witraże
nadciąga świt tak bardzo utopijny
jak kojący sen tnący ciszą wzdłuż
twoja krew uzależnia zmysły
nie odchodź musisz słabnąć
w moich objęciach
rozcięciem wpłynąłem kiedyś do serca
tak samo czerwone jak zawstydzone policzki
dochodzące na trzy
trzy po trzy