anhelus, 30 august 2012
wciąż na szybkim przewijaniu
znudzona kciukiem ssanym do białego świtu
zaczynasz upadać w to
co wbrew rozumowi cieszy
bo nie jest szare
powszednie jak chleb
usychający w kącie
bylejakość przykleiła się
do ciebie obojętnością
kobiety o odurzonym sercu
i myślach wybielanych bezsennością
zaczyna się kolejna strofa
dochodzisz być może ostatni raz
dwubiegunowość - przewrotność - trauma
a przecież mieliśmy nie pamiętać dat
anhelus, 14 june 2012
pokazujesz swoje palce, pozbawione
linii papilarnych, powykręcane od gestów.
bez znaczenia, że czas już nie płynie
i obserwuję go, z zupełnie innej perspektywy.
ironizując, pogłębiasz swoje poddanie
prawom - nie przez nas wyznaczonym,
ideałom - gwałconym przez namiętne noce
i paraliżujące dnie. to trwa do czasu.
ponoć orgazm przeżywany na bezdechu,
doprowadza zmysły do szaleństwa. potem
już się nie wraca. smukłe cienie jak kot
oplatają nogi, wbijają w oczy pazury.
anhelus, 4 june 2012
kolejny raz udowodnię
że ten dualizm miał sens
a twoja prostacka linijność
powala śmierdzącym oddechem
zamilcz więc
żeby nie poczuł
anhelus, 31 may 2012
kolejny raz odkrywam
początek nieustającej winy
zmarnowane wizje mało odkrywczą
poezję wypłukiwaną dniem
nie podawaj mi ręki wyciągasz
zbyt wiele pustki z rękawa
bez dna i sedna
możemy przebywać razem
ty i ja za szafą grającą
wonderful life
za cicho jednak żeby nawrócić
być i przeżyć nie dla mnie
coś woła o więcej zepsute myśli
oddam komukolwiek przywiąże do drzewa
i pójdę dalej sam współczując tylko liściom
anhelus, 15 may 2012
domniemanie bezmyślności
idiotyzmu niepodkreślanie
kiedy zesłany deszcz
wypłukuje źrenice
( ja krzyczę to błąd? )
tam gdzie mleko spada
tonując kontrast widzenia
tam tylko cienie blado pachnących
postaci pozbawionych humanizmu
rzucane gwałtem na przechodniów
istnieją naprawdę
ulice lekko zamazane
deszcz chce spłukać brud do kanalizacji
miejskiej powszechnej obowiązkowej
ale pada już tylko na twarze
nic nie mówiące
zapomniane
anhelus, 14 may 2012
wyznacza tor wokół mnie, wiruje
wyciszając codzienność .
półprzytomni nie zrozumieją,
ich pole widzenia
zawęża świat fantasmagorii.
anhelus, 13 may 2012
zanim zdążyła...
zrozumiała że sens jest gdzieś dalej
zagryzła glinę nie przełykając
trzyma w ustach
nie próbowała
pomimo talentu tańczyć walca
stroboskop uderzał jak myśli
niedoczytane
złapane szczęście
ucieka wraz z minutami
nie umiała inaczej
zdefiniować życia
anhelus, 13 may 2012
uciekam w swoje odbicie
nowa konstytucja utrzymuje
elektrochemiczny czas
tam załamana wiązka światła
kończy swoją drogę
tafla poddała się myślom
zatapiam w niej wzrok
nie czuję oporu
jestem tam
ciągle Cię szukam
nieskrępowanych myśli daj nam Panie
chroń nas od obojętności i samotności
i wybaw od utraty marzeń
życie bez chleba
w nowych częstotliwościach
winę i przebaczenie zapisano
w słowniku słów zapomnianych
usta zamazanego obrazu
zapraszają do grzechu
nogi we mgle uwięzione
zboczyły z drogi
uniesień powszechnych daj nam Panie
chroń nas od samych siebie
i wybaw od pragnienia śmierci
29 stycznia 2010
anhelus, 13 may 2012
po Twojej stronie przymierza
Graal naznaczyła rysa śmierci
po tej samej stronie życia
biała flaga nie trzepoce
wiatr nie wieje
nie szaleje burza
rzeka
zmieniała swe koryto
biegnie w złym kierunku
nadzy poddajemy się
tej anomalii
lodowe sople soli
nienasycone pragnienie
więc jutro znowu będę
poskładam płaszczyzny w origami
uciekającymi zmysłami
zawrócę czas
odnajdę się w oczach kata
tuląc klatkę pełną uczuć
poczekam na ostatni pocałunek
kiedyś przy Tobie
gniję dziś na wysypisku
tamta strona
odwraca wydarzenia
niedaleko zła odpoczywam
wykręcony pożądaniem
10 stycznia 2010
anhelus, 13 may 2012
bezbolesnym uniesieniem
zoperuję Twoje serce
przeniknę
będę w Tobie
słychać już tylko
lekkie rytmiczne uderzenia
bez kłucia
bez wyścigu z oddechem
ustały szmery
nasze myśli odbite w lustrze
skrywają paranoje
zimnymi dłońmi zabijają pożądanie
ile rozkoszy może chować się w obłędzie?
22 grudnia 2009