Dan Mur, 1 march 2013
barwa twoich słów
rozgrzewa ciało moje
barwa słów
cień wspomnień
bólu krzyk
to nie wina zimy
zimny chłód spowija moje ciało
to nie wina zimy
to brak twojego głosu
bicia serca ciepła ust
czuję chłód pustki
to nie zima
zamilkłeś
cisza oplata umysłu ścieżki
zamilkłeś i tylko wiatr
próbuje pozbierać
pogubione słowa
tylko wiatr
liryka ułożona na szybie
szron zimy
to nie on
nie on
pokrywa moje skronie
to ty
usta milczenie
łzy na licu
czekam na list
miałeś napisać jak mnie kochasz
miałeś napisać
czy mnie kochasz
Dan Mur, 9 july 2012
nad powierzchnią ziemską słońce
jest blaskiem wszystkiego
na wodach lsni
do dna
zlap krople deszczu
łzę jedną
nie sfotografujesz odbicia
ty masz klucz
otwierasz zamknięty ogród
dla przymkniętych oczu
czy nie widzą
pochodni płonącej nad nami
zapalanej wiekami...
twierdze mury metropoli
rzeki ludzkie płynące
stój-zatrzymaj się-spójrz
w oknie twarz
szukasz w morskim kolorze
jej spojrzeń
nic nie możesz powstrzymać
młodość ma trzy gwiazdy
zlotą niebieską czerwoną
nie zmarnuj ani jednej
blyszczą nad wami
wszechobecnością marzeń
w sercu czerwona płonie
niech nie gaśnie iskry plomień
idz i szukaj
twarzy w blasku boskiej dobroci
masz czas
nic nie umiera
co zrodzi się w nas
tam gdzie jesteś
rozkwitnie ogród
pełen owoców
zatrzymaj się na maratonie życia
stęsknione serca
czekają na ciebie
czas nam dany
ty sam powstrzymasz
milością dla mijających ludzi
slowa uczynki obudzisz
iskrą woli
pod potęgą wszechświata
glob ziemski wiruje
ludzi żywot
ma wyznaczony czas
nie mamy go dla siebie
sloneczny zegar
dotyka biciem naszą cielesność
nikt nie jest tu na zawsze
złap kruchość chwili
i zbieraj minuty
nie dla siebie
dla tych co ciebie kochają
i tych co w biegu nas mijają
Dan Mur, 9 july 2012
nie opierają pleców
o mur
nie zginają karku
na cios
nie chylą głowy
przed posągiem
nieskromni przebierać w gestach
skromni w wymowie
mało sylab w słowie
ważą sprawy na
mniej istotne
o ważnych wolą milczeć
niepokorni by iść
w szeregu
stoją-nie w tłumie
lecz poza nim
w oddaleniu
o twarzy pokornej
spojrzeniem milczącym
z opuszczoną powieką
czujnym wzrokiem
jak ptak krążący
uczący się lotu
nie są skłoni
na ukłony
na wiwaty
na aplauz
idąc niedotykają ziemi
pyl na stopach
zostawi ślad
na kamienych trotuarach
w zawiłych kręgach ulic
stukot z oddali
odgłos oddaje
cichy jęk bólu
ściana z wyruszonej białej cegły
i czerwony napis
zmyty przez deszcze
jeszcze żyję...
Dan Mur, 4 february 2012
cytat: "Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest,miłość nie zazdrości nie szuka poklasku,nie unosi się pychą nie dopuszcza do bezwstydu,nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego."
------
Samotny poeta
jedna chwila,
a głowę pochylał i pisał
matczyną pieśń wplatał
melodyjne wersy układał
słowami serca,
o smutnej tułaczej doli
zawirowanych ścieżkach,
utracił dom dorobek życia
przyjaciół i miłość
bezdomny schorowany
dniami męczony bólami,
szukał ludzi
brał gitarę do ręki
struny rzewnie brzęczały
nucił cicho balladę
o miłości największej,
smutne oczy łzami zmęczone,
wspomnienia ożywia wierszem
walczył o głodzie i zimnie
siła woli z honorem
o swoją godność
z cierpieniem w duszy,
miłość to światło
na ludzkich drogach
palce artysty uskrzydlą
słowa szybują w przestrzeni
łapcie wersów strofy
otwórzcie serca
duszę i oczy
on gra na strunach
waszych uczuć
wiersze sercem pisane
nazwany przez was
imieniem
Anioł poezji
Dan Mur, 4 february 2012
cytat: "Anioł zawsze nas ochrania jest darem boskim nie trzeba go wzywać. Oblicze twojego anioła ukazuje się zawsze,gdy ze szlachetnością odnosisz się do świata jest strumieniem ,polem,niebem" Paulo Coelho
------bard ulicy-----
pojawił się na czarno ubrany
twarz niebiesko-błękitna alabastrowej poświaty
oczy pełne bólu rozpaczy
ogień błyska w źrenicach
ręce białe artystyczny kształt palców
uderzały delikatnie w struny
gitara przyjaciółka tyle lat
w doli i niedoli samotność umilała
zasłuchani w barytonie srebrzystym brzmieniu
widzieli jak oczy wzniósł ku niebu...
od wieków ludzie szli przez świat
bosi i nadzy bez dachu nad głową
mijają epoki człowiek na równi drugiemu
tak mówi przykazanie wiara
bard pieśń nie kończy
murem stanęli barykady budują
nie chcą prawdy nie wierzą
on głos podnosi woła Boga
życie nam dałeś Panie...
daj azyl my zagubieni bezdomni
pracą uczciwością służymy wiernie
ciemnieje niebo czerwienią zalśni błyskawica
odchodzili wzrok odwrócony
wielcy a mali duchem sercem
gitary dźwięk milknie w oddali
Dan Mur, 4 february 2012
jestem motylem
wśród barwnych kwiatów
jestem rwącym potokiem
rybą
płynącą nurtem
wiatrem wpadającym we włosy
muskającym delikatnie
piosenką którą śpiewam
budząc twoje oczy rankiem
uśmiechem zdobiącym usta
jestem i będę
z tobą
milczeniem nocą
ciszą o świcie
słońcem na niebie
jestem i będę
całym twoim
życiem
Dan Mur, 12 november 2011
o jakże ty piękna
poezjo polska
Mickiewicz sławił w balladach
łaki jeziora urodę dzieczęcia
i Zofie z Tadeuszem oddanych sobie
przeszłość to już przecież
poeci co tomy spisali
walczyli w ojczyżnie o polskość
a my tacy sobą zachwyceni
nie dostrzegamy oczy zamknięte
niwidomi bładzący
wystarczy uwierzyć że się rodzi
inne nowe utakane z tęsknoty
nasze z nici co snują się żalem
i tka bólem tkacz
zbiera w kłebek uczucia
początek zrodzony miłością
gdy dzieckiem tulony
na łonie matki
widział inne światy
w chmurach przelotne ptaki
w postacie ludzkie przemieniał
i lata mijaly
los nikogo nie oszczędzał
nad kartką westchnieniem
kreślą się przemyślenia
mijają epoki stulecia
my w ciąglej drodze
pielgrzymowania
szukamy serc otwartych
bijących tym samym
rytmem...
Dan Mur, 5 november 2011
wszystko co mam
to nie dla siebie
lecz bóg potrzebuje
moich rozmyślań
ciężaru trosk
niewylanych łez
nie smutków
lecz uśmiechu tak szczerego
zabarwia twarze tych
co codziennie ulicą się śpieszą
mam wszystko
nie mając nic
to co mam niepotrzebne
jak buty znoszone
nie dawałam wiele
to co nauczono kiedyś
niemodne niewspółczesne
podążam nocą
ciemna
gwiazdy dawno przygasly
nie pragnę zabłysąć
sławą
nie potrzebne oklaski
wyblakną słówa epitafium
wieki zgasną
jak świece stopią się
kroplami woskowych łez
tak ulotna pamięć
a tam wieczność...
Dan Mur, 4 november 2011
na polanie konie łbami przytulone
głaszczę grzywę wplatam wiatr
klacz cicho rży
unosi spokojnym kłusem
zmysły kobiecości rozpalone
cugle w twoich rękach
nasz galop dopiero rozpoczęty
stukają kopyta
jadę wierzchowcem ognistym
iskry rozrzuca namiętne
porywa szalonym cwałem
połamie poniszczy i zniknie
a tam cichy łagodny rumak
ułoży z kwiecistych łąk posłanie
utuli zapachem siana
słodyczą warg uciszy lęk
wierny oddany
wciąż na mnie
czeka
Dan Mur, 2 november 2011
zegar tyka miarowo
myśli krążą smętnie
wspomienia wyblakłe
uchwycony kadr przesuwam powoli
wiesz sam
ile minie lat
czekałam lecz nie żałuję
nic nie straciłam
dużo mam
mówisz- jesteś szczęśliwa
w ciemności
nie dostrzegałam
boję się wierzyć
szczęście jest zludne
sam o tym wiesz
zegar milknie nagle...