Drwal, 13 april 2014
dzień dobry nocna maro
która ze mną nie chce śnić
wraca „kiedy jest ciemno”
„snując wspomnień nić”
a ja nic
a ja „śnię
że jesteś ze mną”
budzę się z nadzieją płomienną
która tęsknotę pokona
zamienia w sen unisono
dlatego
we mnie nie blednie
to marzenie senne
że gdzieś tam przebiegle
ktoś szczęście ma bo kocha się we mnie
bo jak w lustrze widzi swą twarz
młodą niezmiennie
kolorową jak gwasz
zakrywa
doświadczenie
Drwal, 1 april 2014
z altu tkliwość wypływa
grasejowaniem domykasz frazy
dojrzałym jak mango głosem
ociekających marzeń
akcentów falami płyniesz
w dialogowanych z humorem strofach
tyko ja mam wrażenie
że mówisz przekornie kocham ? nie kocham ?
* dla Krystyny M Czubówny i tych co głosem
Drwal, 23 march 2014
zaczęło się od kocich łbów
powinien zaczynać się romans brukowy
ona za mało stów
on nadziany rycerz mercedesowy
rumuńską Mańkę kocha specyficznie
i cienie rzucane na bruk nostalgiczne
ślicznie
miłość wychadzana na ulicznym bruku
stuku puku stuk stuk puku
to z tyłu się wlecze to pogna przodem
w bok co wystawnie chyba z piekła rodem
bo księżyc kreator tutaj nie ogarnie
uczuć
wyobracanych przez kolejne latarnie
pogardzie cieniem swiatło zgarnie
w trotuar
* zdjeciowo, aśćkowo
* Wieśniaczo M
* reszta Drwal
Drwal, 4 march 2014
tylko się nie ciskaj
uzyskaj ach uzyskaj spokój
w dzień tak Przyborny
on nie odszedł był niepozornie
on tylko zmienił postać rzeczy
by nienachalnie humorem nęcić powabne chęci
by ładnie wszystkie zgrabne uda
pochwałami pooplatać radością świata
i pisać pisać te cuda
* w rocznicę jego śmierci
Drwal, 2 march 2014
baba od jedzenia czekolady
dziadek od zabawy
breweryjne eskapady w nieznane
zakątki strychów na jawie
na szeszele z piratami wpław
łódeczką z pokrywki
znaczki zbierane dziecinnymi marzeniami
pomysłami wyprawy dnia
gwizd z korwety na pomoc wzywa
wyrywa z bitwy o złoto
szkwałem zdmuchane tortowe łuczywa
ciasto smakiem zdobyte ochoczo
dziadek ty zostań na straży
Drwal, 20 february 2014
zależę i leżę na łopatkach
poddany penetracji
mózgowo intymnej
dymem
popiołem dziecinnych marzeń
drogowskazem codziennych działań
tych najbardziej wrednych
by tylko zależeć
Drwal, 14 february 2014
nieustająco, namolnie
w czasie dowolnie wybranym przez los
na palcach, z dymem fajek pod nos
zapachem traw, końskiego potu
chińskiego roku, co był wlazł
pod okno pokoju, by zabrać spokój,
podchodzę tęsknie i błędy robię,
ty już pewnie chrapiesz, a ja czuwam u wezgłowia,
by do snu zaś jakiś młodziak, czy drapież...nik
nie wlazł po kryjomu,
rąk nie wsuwał pod kordełkę ,
chyba powyrywam ręce, nim dotrze do domu!
sen mi czucie morzy, stoję i oczy przymykam,
gdzież podział się absztyfikant?
sam bym się położył, przydział to nielekki,
choć nagością wabisz babią,
stój! jak na straży postawią
niebieskie tabletki!
* dziękuję
Drwal, 11 february 2014
znów ktuś wrzucił granat do szamba
by pokazać ile się dzieje
reklamodawców złapać gardła
wykadzić dymem jak w kościele
ma pachnieć sztuką togą sakrą
żadne kawki ciasteczka z makiem
reklam kultura musi dotknąć
zgodna kolorem z jednym smakiem
już to widziałem lewa lewa
hasła „ kto tam znów rusza prawą”
a tu sielanka kwiat omdlewa
smakiem śniadanka nagość z trawą
sztuka da chyba radę w obiad
a na kolacjach grają Mozarta
rewolucyjny chyba odpadł
nastrój zakwasił jak śmietanka
komu ciasteczko bo kawka czarna
z dzbanka
Drwal, 7 february 2014
powietrze czerpane już od rana
poważnie skażone tripatinkiem
bez korporacyjnych reklam ściana
uśmiecha się z blondu szminki wdziękiem
nikt mnie nie szkoli
nie pierdoli do ucha
jak powinienem pisać
czego mogę słuchać
to tripatinkowy luz mnie dopadł
warsztatowe gusta mieć mogę gdzieś
najmądrzejszy typek co mnie kopał
awansował nagle chwała i cześć
już nie muszę słuchać
jak to potrafi pisać
nie pierdoli do ucha
i gustu mi nie szkoli
choć zamiast awansować
powinni go byli .. *
*(tu taki ukłon dla obrażalskich i oczywiście dla Ciebie, mój ulubiony dedy-kancie)