ratienka, 14 april 2012
Pod splątanymi ramionami
kasztanowca
na samotnej ławce
staruszka wygładza zmarszczki
balsamem słońca
Dzieciaki
wrzaskiem płoszą motyle
stracony na figlach czas
gonią
Zakochani
wypatrują szczęścia
w oczach
Staruszka
w zapomnianej alejce
uśmiecha się do lata
ratienka, 14 april 2012
Ptaki koncertują na chwałę
Panu
otwierając okiennice świtu
Tymczasem
ktoś prostuje kości
spod kartonu nasączonego chłodem
Inny
szuka w śmietnikach
czego nie zgubił
nieobecnym spojrzeniem prosi
o wsparcie -
amfa i koka drogie
Budząca się rzeczywistość bezsilnie
rozkłada ręce
Persona non grata?
ratienka, 14 april 2012
Niespokojne myśli krążą
po deptaku korytarza
obijają się o wysokie ściany
wybiegają do słońca schowanego
w najdalszym kącie chmur
byle być jak najdalej
od rzeczywistości
wykrzyczanych i nie wykrzyczanych
lęków
ponad prawdy i nieprawdy
Chciałabym chwycić los
za rogi
uciszyć rozdygotaną wyobraźnię
a wbijam paznokcie w ciszę
mego wiersza
ratienka, 14 april 2012
Zwykły dzień
pazury wyciągnął
w radiu ktoś mówił
o szczęściu
piosenka radosna jak skowronek
rozdziera zasłony słuchu
Nim dosięgnie zenitu
obudzi Anioła Stróża
smagnie słońcem
mroki wierszy
i odsłoni drugą stronę tęczy
ratienka, 12 april 2012
W rozdygotane oczekiwanie
wtuliła się niepewność
Potem –
bezsilność zawładnęła ciałem
uparcie walczącym z nią
bezskutecznie…
Pośpieszne zabieganie ludzi w bieli
przywróciło odpowiedni kolor twarzy
krew z kroplówki ożywiała
puls rytmicznie odmierzał chwile
Koszmar mijał a ciało ciążyło
jak głaz
Bezszelestnie zjawiała się Samarytanka
muzyką dłoni zmywała ból
krzyk myśli i brud
Nieobce jej cierpienie ukrywała
w roześmianym niebie
oczu
ratienka, 12 april 2012
Błysk światła na moment
zaiskrzył w rozbieganych myślach
wyostrzył słuch
na odgłosy rozszalałej wyobraźni
węch
podatny na zapachy
Wiersze ukryte w najdalszych
zakamarkach
nieśmiało zaczynają nucić melodie
tajemnych tęsknot
niespełnionych marzeń
zgrzytać
nad nieudolnością wersów
często tłumią ziewanie znudzonych sobą
metafor
W końcu ulatują z napęczniałej
głowy
jak stadko rozwrzeszczanych wron
ratienka, 12 april 2012
Zanim odnajdzie się swoje Eldorado
niejedną rzekę się przepływa
skalistych gór i spalonych słońcem
stepów dotyka
zranione nogi chłodzi w aksamitach
mchów
a owrzodzone sumienie
chowa w dziupli starej sosny
przechytrza czujność ptaków
by nie podniosły wrzasku
i delikatnie przecina wstęgę horyzontu
ratienka, 12 april 2012
Zabierz mnie ze sobą – tam
gdzie czas wtopił się w tło traw
a na harfie ciszy gra
echo zapomnianych prawd
I nawet dzikie konie
z rozwianą wiatru grzywą
nie tratują spokoju
w kolorowej dolinie
Trzeba mi odszukać – wiesz
tajemnicę ukrytą
ocalić słowa z krzyku
zanim odejdziemy – w zmierzch
ratienka, 12 april 2012
Jesteś demonem
z twarzą anioła?
Czy dzień spłodził cię
z nocą?
Ciszą leśną
czy błyskawicą
która
zdumieniem wpada
w oczy?
ratienka, 8 april 2012
Jak pustka wypełniła chwile
i myśli dziwić się nie przestawały,
że nagle –
nie ma dokąd,
nie ma po co –
wybrałam się do lasu.
Drzewa rozstąpiły się na powitanie,
wsłuchana w stukanie dzięcioła
szukałam zgubionego wtorku
lub niedzieli
zabłoconą drogą,
co kręcąc różne esy floresy mrugała
kałużami,
a twoje imię szeleściło
wśród konarów bawiąc się
w ciuciubabkę.
Kiedy zobaczyłam z daleka
zgubione dni,
zagrały
październikowe skrzypce.