Poetry

Nevly


older other poems newer

11 may 2014

kilometry też są zielone

nagle skończyło się lato
na odludziu nie jestem człowiekiem
w powietrzu rysy
diabeł z anioła
absurdy nad ranem bolą najmocniej

nienaturalnie brakuje spotkań
a księżyc zapragnął koniec kropka
kilka kraterów wyrytych mimo woli
niczym tragedia w mlecznym barze

dalej zima w pełni poranka
po drodze do nieba jestem na wpół
przytomny jak dziecko łapiące motyle
byleby szeptać kolejny raz

potem anatomicznie
w obłoku niewiele zostanie
błękitu szukam w kolorze białym
jak twoja skóra napięta w deja vu

czasem masz podlejszą wyobraźnię
z tysięcy snów wybierasz czterolistną
przemierzasz szczęście wiosną bez tytułu
zdzierając mile w kolorze trawy

idąc tym tropem pełen nadziei
jesienią jestem jak tytuł






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1