Nevly, 14 april 2015
czarodziej zmierzchu
pisze piosenki o podróżach pośród dni
w decyzjach pełnych uniesień
odnajdując nuty do ogrodu
owocami natury
rozsmakowany w przyćmionych zmysłach
gra na gitarze najpiękniejsze
sześćdziesiąt dziewięć rozkoszy jakie tylko
potrafią namalować szalone noce
czarodziej zmierzchu
śpiewa piosenki o wierszach
blady od łaknienia
pragnąc wilgoci układa rymy
o snach pełnych czerwieni
pomiędzy wargami które pagną
Nevly, 10 april 2015
światła i znów jesteśmy w tym samym punkcie
morze nie przybrało na czas
a może podręczny motyl powiedział amen
ponieważ karuzela kręci się od wspomniań
w tłumie niesytch tłuste feniksy
z popiołów pięć minut żarzenia
cichym wyuzdaniem wyzwalasz nieprzyzwoitości
w pomiętym jedwabiu domysłów
odrodzeni lecz nie dzisiaj
jutro wstajemy na spacer w nieznane
wschody zmęczone jak wielka miłość
i nie próbuj mnie więcej tak dotkliwie
chciałbym odnaleźć twój kąt
trójkątem twoim odnaleziony
jak złodziej chleba dookoła wiosny
myślami krawca przyległy do ubrań
Nevly, 2 april 2015
zabiorę cię tam
gdzie wzeszło niebo
po to tylko
aby mu pokazać
jak bardzo jest ułomne
Nevly, 2 april 2015
czy ja wiem wigilia z karpiem
ach
to nie te święta
kłaniam się kup kilka jajek
pomalujemy kiełbasę na biało
żurek w wannie słyszałem głosy
mimowolnie palma w głowie
porządki umyte oknami
biały obrus żółte kurczaczki
wykiełkowane trochę owsa
może zdąży na zakwit zieleni
rozsierdziłem się dopiero przy praniu
czy ja wiem
może też narodzę się na nowo
Nevly, 1 april 2015
gęba po gębie
abym tylko mógł
ciebie z ciebie
wydobyć trwanie
językiem gryźć
na czynniki pierwsze
Nevly, 1 april 2015
od kiedy upragnionym
stałaś się diamentem
jedynie tobą
w szybie okien
wycinam wizjery
aby dostrzec co to życie
Nevly, 31 march 2015
a gdyby tak zgubić siebie
wytarzanego w samotności
w deszczu do ostatniej kropli
zmyć każdy brud który się zakradł
z nienacka w różowych trampkach
z poziomu ptaków
ikarować na otwartym słońcu
a gdyby tak odnaleźć ciebie
dotykiem za dłonie umorusanym w ty i ja
bez pętel na szyi
bez widoków z komina
zbyt kruchych i przeliterowanych
doświadczyć drogi do nawróceń we dwoje
tam gdzie myśli już są poukładane
w czterolistną znalezioną pośród traw
a gdyby tak jeszcze...
Nevly, 31 march 2015
ach panie i panowie
przy kawie o więcej nie proszę
w chwili porannego pobudzenia
nawet wiatr może nie istnieć
dopiero potem
niech świat odkrywa oczy
przez otwarte okna
odrodzone serca tęczy
ostatni łyk
aromat spływa po rozwianych
i już wiem za co tak bardzo
...
nigdy nie farbuj się na blond
Nevly, 30 march 2015
jednych stać jedynie na telefon
drudzy nie potrafią nawet zadbać
o porządki w szafie wcale nie jest łatwo
kawa papieros i twoja miniatura
codzienność która nie pozwala
czasami być jak dębowe krzesło
masywne mocne nie do zniszczenia
a chciałoby się usiąść w piżamie na przeciwko
gdzie twoja twarz uśmiecha nad cumulusami
czerwone wino
i kiedyś nad morzem
zachody czy wschody to wszystko jedno
w myśl lata ułożone stopy
za dłonie usta w wiecznym niedosycie
nie bałaś się wtedy niczego
pod warstwami ciebie byłem ja
i tylko krew buzowała bardziej
niż kołysanka pełna niecierpliwych spojrzeń
śpiewana specjalnie dla twoich oczu
a teraz
pojedynczość chora na kalectwo
tak bardzo chciałbym się przydać
za sześcdziesiąt dziewięć groszy
na minutę zadzwoń
serca nadal nie są rozliczone
Nevly, 19 march 2015
bywam poezją kiedy się rodzę
co świt i każdym rankiem
tworzę rozmowy z moim bogiem
nad krzyżem milcząc nie podrywam zbyt wiele
jedynie poziom boleści automatycznie
przetwarzam na słowa pełne w dłoniach
żaden inny deszcz nie krzyczy tak głośno
przerywam milczenie mówiąc spokojnie
krople są jedynie po to by cię kochać
o bezkobieciu staram się zapomnieć
a dotyk
jest zawsze z kolejnym życiem do odzysku
lewitując pośród ty i ja
kiedy znów możesz ale nie musisz
powiedz mi jeszcze raz
że bywasz poezją kiedy się rodzę...